D
o m i n i c R u s s e l l
Lat 17 // Urodzony 27 maja 2005 roku
Czysta krew // Dziecinny Krukon
Fenek // Dziewczynka z filmu "Ring'
Cis, kieł widłowęża, 12 i 1/2 cala, sztywna
Obrońca Krukonów w Quidditchu
Obrońca Krukonów w Quidditchu
Dominic Russell. Chłoptaś jakich wiele na tym świecie, niczym szczególnym nie
wyróżniający się spośród miliardów ludzi na kuli ziemskiej. Ot, kolejny zwykły,
szary człowieczek chodzący po Ziemi. A może jednak nie taki zwykły? W końcu nie
wszyscy rodzą się ze zdolnościami, które większość ludzi przeraża. Ale przecież
w jego rodzinie to normalne. W jego świecie
to nic dziwnego. Według takich jak on to zaszczyt posiadać takie zdolności.
Według takich jak on, powinien czuć cię lepszy i ważniejszy niż osoby, które są
pozbawione takich możliwości jakie ma on. Powinien być dumny z tego, kim jest.
Powinien szczycić się swoimi umiejętnościami przed plugawymi mugolami, których
zadaniem jest płaszczyć się przed nim. Ale czy on tak chce? Chce siać strach
pośród tych biednych, Boga winnych ludzi, którzy przecież nic mu nie zrobili?
Nie, oczywiście, że nie. Bo według niego samego naprawdę jest zwykłym, nic nie
znaczącym człowiekiem na tym świecie. Kolejnym, który żyje swoim marnym życiem,
chcąc szczęśliwie dotrwać do końca. Chce odejść, wiedząc, że nie musi prosić o
wybaczenie. Chce żyć godnie, tak, jak powinien żyć każdy człowiek. Jednak
wróćmy do początków jego historii…
---------------------------------------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------------------------------------
Wszystko
zaczęło się od niewinnego romansu Christine Rain, kolejnej, nic nie
znaczącej czystokrwistej czarownicy oraz Mathiasa Russell, narcystycznego
syna zastępcy Ministra Magii. Kilka niewinnych randek,
później spędzonych ze sobą nocy, aż tu nagle okazuje się, że panna Rain jest w ciąży. Wszyscy zgadzają się na najwygodniejsze
rozwiązanie, coby żadnego skandalu nie było. Ślub, właśnie tak. W ciągu
zaledwie dwóch miesięcy organizują ślub, a później huczne wesele. Niby
wszyscy szczęśliwi, wszyscy zadowoleni, gdy tak naprawdę załamani.
Szczególnie świeżo upieczeni małżonkowie. Nic dziwnego, mieli lat
zaledwie dwadzieścia i całe życie przed sobą. Mieli swoje plany,
marzenia. Ale pal sześć ich marzenia, co nas one obchodzą? Bo już sześć
miesięcy po owym nieszczęsnym ślubie, na świat przychodzi ich
pierworodny syn - Dominic Russell. Było to dokładnie dnia
dwudziestego siódmego maja roku dwa tysiące piątego w
jednym z londyńskich szpitali.
Urocze, rozkoszne dziecko, na początku niechciane, później wyczekiwane
ze zniecierpliwieniem. I choć z początku naprawdę było urocze,
szczególnie później, z tymi czarnymi jak noc ślepiami i bezzębnym uśmiechem,
tak później wszyscy przechodzili z nim piekło. Ale to jak z każdym, dorastającym dzieckiem. No i w końcu jedenaście lat, brzdąc dostał list z Hogwartu i z
szerokim uśmiechem na twarzy powędrował z rodzicami na Pokątną, gdzie
zakupił wszystkie potrzebne rzeczy. A później hop, siup i do szkoły.
Przydzielony został do Ravenclawu, choć wszyscy mieli nadzieje, że trafi jak większa część rodziny do Slytherinu. On jednak okazał się być bystrą bestią, która mimo swojego pochodzenia, była całkiem miła.
---------------------------------------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------------------------------------
Mimo pozorów,
naprawdę trudno jest opisać charakter tego chłopczyny. Nie da się poznać
go w zaledwie jeden dzień. Na to trzeba byłoby poświęcić przynajmniej
kilka miesięcy. Co poradzić, skryty z niego osobnik. Woli wtopić się w
tłum, być kolejnym, nic nieznaczącym uczniem. Ot, taki tam szaraczek.
Zazwyczaj
trzymający się na uboczu, gardzący rozszalałym tłumem. Jednak
biedaczyna od zawsze garnął się do
poznawania nowych osób. Zresztą, jak można wtopić się w tłum, skoro
jest się członkiem drużyny Quidditcha? Sprzeczne to wszystko, czyż nie?
Ale Dominic od
dawna był pełen podobnych sprzeczności. Sam nie wie czego chce, wciąż
nie wie czego pragnie, zupełnie jak baba cierpiąca wiecznie na zespół
napięcia przedmiesiączkowego. Skomplikowany, pełen dziwactw i szalonych
pomysłów, wyglądający na osobę, która by muchy nie skrzywdziła. Bo tak
jest w rzeczywistości. Tak, tak, prawdziwy z niego empata.
Pocieszy, przytuli, przyniesie coś słodkiego na poprawę humoru, a jego
koszula zawsze może służyć za chusteczkę do nosa. Wierny przyjaciel i na
pewno marny wróg. Zamiast zacząć się bić czy wyzywać, on ucieknie
gdzieś daleko, z dala od niemiłych ludzi. Jednak nie jest ofiarą losu, o
nie. Po prostu to taki spokojny typ, który woli trzymać się z dala od
kłopotów, a raczej sprzeczek z innymi osobami. Bo łamać regulamin to on
lubi, a jakże! Zresztą, tak, jak chyba każdy. I jak
większość chłopaków w jego wieku, lubi imprezować i wcale nie stroni od alkoholu. A wtedy jest jeszcze bardziej wkurwiający. Wiecznie uśmiechnięty, wesoły i otwarty na
wszystkich Krukon, który potrafi paplać jak najęty, czasami nawet
gorzej niż niejedna dziewczyna.
---------------------------------------------------------------------------------------------
---------------------------------------------------------------------------------------------
Oni // On // Piórem Pisane
---------------------------------------------------------------------------------------------
Aloha! Uprzedzając pytanie, tak, znamy się zapewne. Buźki użyczył Evan Peters. Cytat z Miasta Kości pani Clare. Karta pewnie będzie jeszcze tysiąc razy zmieniana. Zasady takie, jak wszędzie. Tyle? Tyle. W takim razie witam i zapraszam do wątków.
[ za buźkę mam ochotę zaserduszkować <3<3<3<3<3 a postać ciekawa, wiem, bo nie wyczymałam i podejrzałam kartę w trakcie tworzenia :C]
OdpowiedzUsuńDominique
[TATE *,*]
OdpowiedzUsuń[ och no wieem, czyste zuo :C dobra, może odwdzięczę się wątkiem, hmmm?]
OdpowiedzUsuńDominique
[Wącimy, meeen <3 Ej, jak na niego patrzę, to mi się przypomina melodyjka, którą gwizdał na korytarzu, zanim zrobił masakrę w bibliotece xD]
OdpowiedzUsuń[ ALooooha! nie wiem czy znam, styl mi się kojarzy, karta fajnie się czyta i w tym momencie chciałam się przyznać, że też boję się dziewczynki z Ringa. Uroczy, pełen sprzeczności chłoptaś - może wspólne dormitorium albo coś :)?]
OdpowiedzUsuń[Borze zielony, Evan! (Wybacz, ja nie serduszkuję, ale w tej chwili jest jeden kwik pełen zachwytu z powodu ostatniej fazy na American Horror Story i absolutnego świra na punkcie postaci Tate'a/Kita.)]
OdpowiedzUsuń[ hm.. mogłaby mu się spodobać. rzecz jasna nie wchodzą tu w grę żadne uczucia, chyba, że chcesz. i któregoś dnia mógłby dostrzec jej lęk wobec mioteł, więc uknułby okrutny dla niej plan, próbę pomocy w przezwyciężeniu strachu? nie wiem :C]
OdpowiedzUsuńDominique
[Bo ona dobra była, jest i będzie xD Hmm hmm hmm, kruczek, mówisz? Claire za kruczkami nie przepada, to mu może uprzykrzać trochę życie, ale jako anonim. Tak prosto w oczy z niej słodkie, miłe, kochane. Oooo, nie lubią się, są złośliwi i w ogóle, ale udają, że się trawią <3]
OdpowiedzUsuń