Louis Maximilien Weasley
19 XI 2004
Na pewno
kojarzysz mijanego na korytarzu chłopaka. To w końcu syn słynnych Fleur i Billa
Weasley'ów, niegdysiejszych bohaterów bitwy o Hogwart. A konkretnie ich
najmłodsze dziecko. Bo Louis ma przecież jeszcze dwie siostry, piękną Victorie
i zadziorną Dominique. Sam co prawda nie wyróżnia się niczym specjalnym, swoją
skromną osobą nie ma też wiele do zaoferowania. Na tle sióstr wypada słabo, by
nie powiedzieć nudnie. Ot, kolejny grzeczny chłopiec, jakich pełno w murach
zamku. Nie oceniaj książki po
okładce, no ale o tym później. W każdym razie Louis po raz drugi rozpoczyna siódmą
klasę, niezmiennie w czerwono
- złotych barwach Domu
Lwa. Podobno coś przeskrobał, podobno zadarł z profesorem eliksirów, sam
raczej nie pochwali się, dlaczego zamiast iść na studia, ponownie uczy się tych
samych pierdół. Gryfon posługuje się dziesięciocalową
różdżką, wykonaną z drewna
wawrzynu, której rdzeń
stanowi odłamek pazura nundu. Mimo początkowych trudności, chłopak potrafi
wyczarować patronusa,
który przyjmuje kształt nieszczególnie szlachetnego zająca. Zapytany o bogina, odpowie, że jego
najgorszym koszmarem jest pusty kufel piwa. Jakoś niespecjalnie chce się tym chwalić,
tak po prostu. A, no i jeszcze należy do drużyny quiddicha, już trzeci sezon gra
na pozycji pałkarza.
Nie jest specem od robienia dobrego pierwszego
wrażenia. Wręcz przeciwnie. Rzadko się odzywa, raczej woli stać z boku niż
skupiać na sobie uwagę innych. Szara myszka z niego, jakoś mu tak zostało
jeszcze z dzieciństwa. Przecież od zawsze świat kręcił się wokoło sióstr. Uwaga
wszelakich cioć, wujków, babć skupiona była nieustannie na dwóch diablicach. No
i jakoś tak etykietka grzecznego chłopca samoistnie się do niego przyczepiła.
Nie żeby narzekał. Skądże, właściwie często zdarza mu się jechać na dobrej
opinii. Nie ukrywajmy, znacznie łatwiej przeżyć na kacu szkolny dzień, gdy jest
się lubianym przez nauczycieli. Nie żeby jakoś specjalnie o tę sympatię
zabiegał. Weasley brzydzi się wszelakim lizodupstem. Po prostu należy do
wąskiego grona osób, których ciężko nie polubić. W każdym razie wierzy w to
całym serduszkiem. Od czasu do czasu oczywiście zdarza mu się zachowywać jak skończony
dupek. Śmieje się z innych, oczywiście tak po przyjacielsku, dobrodusznie.
Wymądrza w każdej możliwej kwestii, nawet jeśli nie ma o takowej bladego
pojęcia. Ale chyba najbardziej irytujący potrafi być jego stosunek do otaczającego świata. Weasley zlewa wszystko z góry na dół. Naukę, rodzinę, przyjaciół. Mało rzeczy tak na prawdę go obchodzi, rzadko kiedy chce mu się cokolwiek zrobić. Zamiast uczyć się na zapowiedziany sprawdzian z eliksirów, woli iść na imprezę. Upić się. Upalić. No i wyrwać jakąś pannę, może kawalera. W każdym razie choć na chwilę, nawet na godzinkę, stracić nad sobą kontrolę, zapomnieć o problemach, dać się ponieść imprezie. Bo przecież to właśnie stanowi sens jego życia. Gryfon nie szuka drugiego dna, nie kłopocze sobie głowy zbędnymi rozmyśleniami. Znacznie milej i ciekawiej przecież jest spalić sobie skręta w zaciszu pokoju wspólnego. Ale koniecznie w towarzystwie, co to w końcu za frajda bawić się samemu? Louis jest zwierzakiem stadnym, lubi towarzystwo innych. Jeśli tylko mu się chce, potrafi być całkiem dobrym kompanem.
Zły chłopiec z niego, mimo tak niewinnego wyglądu. No dobra, może nie do końca tak niewinnego. W końcu całkiem spory kawał chłopa z tego niepozornego aniołka. Do okrągłego wzrostu dwóch metrów brakuje mu dokładnie dwóch i trzech dziesiątych centymetra. Całkiem proporcjonalnie zbudowany, nie jest ani kościstym chucherkiem, ani przysadzistym mięśniakiem. Buzię ma całkiem ładną, co prawda bardziej uroczą, niż przystojną, ale cóż, trzeba z tym faktem jakoś żyć. Lekko skrzywiony nos podobno dodaje mu zawadiackości, a w brązowych oczach ponoć czają się iskierki inteligencji (choć jego siostry szczerze w to wątpią). Ma bzika na punkcie swoich włosów, nie cierpi tej słomianej strzechy, z jaką budzi się każdego dnia. Ogólnie to chyba wdał się w mamusię. Taa, cały taki piękny, na pewno zawdzięcza to jednej ósmej krwi wili. No w każdym razie o przynależności do szlachetnego rodu Weasley'ów świadczy tylko kilka piegów na samym czubku nieszczęsnego, krzywego nosa.
Właściwie to nie istnieje dla niego coś takiego, jak podział na tydzień szkolny i weekend. Louis po prostu codziennie robi to, co lubi, spełnia swoje zachcianki.. Jest nią na przykład poranny talerz jajecznicy przegryziony tostem grubo posmarowanym dżemem wiśniowym. I choć większość Gryfonów patrzy na to jego śniadanie z obrzydzeniem, ma to gdzieś. Tak samo jak pali pedalskie, mentolowe fajki. No i gustuje w podłych, tanich alkoholach. Wieczorami lubi szlajać się po podejrzanych miejscach, od kulturalnych Trzech Mioteł woli Świńskiego Łba. Czasem, gdy w ogóle nie chce mu się wychodzić z zamku, zamyka się w dormitorium i zdecydowanie zbyt głośno puszcza sobie mugolskiego rocka. Jest też szczęśliwym posiadaczem oszalałej płomykówki Kurkumy. W sumie jedyną świętością jest dla niego quiddich. Tylko w to durne latanie na miotle, miłość, którą zaszczepił mu w dzieciństwie ojciec, potrafi włożyć choć trochę serca. Regularnie przychodzi na treningi (co jest dla niego nie lada osiągnięciem), nawet słucha się kapitana. A po każdym wygranym meczu stawia drużynie flaszkę, trzeba przecież łączyć jakoś przyjemne z pożytecznym.
[Pisałam tę kartę bardzo późno w nocy, pewnie widać. Lubię zaczynać, lubię długo, tylko średnio znam się na wymyślaniu powiązań]
[Pisałam tę kartę bardzo późno w nocy, pewnie widać. Lubię zaczynać, lubię długo, tylko średnio znam się na wymyślaniu powiązań]
[OMG, OMG, MATT <3333
OdpowiedzUsuńWitam, cześć i czołem! :) To ja zapraszam do wątku z Sagą i jeżeli masz jakieś pomysły na powiązanie, byłabym wdzięczna :D]
Saga
[Louis! Ale błaaagam, zwiększ czcionkę. ]
OdpowiedzUsuń[ ukochany braciszek! <3333333333]
OdpowiedzUsuńDominique
[Meh. Charakterny. Lubię. Pozwolę sobie zacząć]
OdpowiedzUsuńMecz był koszmarny. Lało, wiało, pioruny błyskały, a zawodników nieomal nie było widać pomiędzy strugami deszczu i chmurami. Znaczy, Gryfiaków zawsze było widać, bo im się czerwono-żółte kolory ubzdurały, ale Krukoni nieomal wtapiali się w tło.
Napięte do granic możliwości nerwy i mięśnie Ash reagowały na każdy ruch w pobliżu i nieomal dostała zawału, kiedy obok jej twarzy przefrunęła flaga, wyrwana z rąk jakiegoś przejętego pierwszaka. Zaklęła pod nosem, modląc się, aby czasem mecz się już skończył, bo inaczej ona skończy siebie.
Słysząc gwizdek, odetchnęła z ulgą. No wreszcie. Nie wiedziała, kto złapał znicza, ale w sumie nie było to aż tak bardzo istotne w tej chwili, jak zejście z tego cholernego boiska. Rozluźniła się i już miała skierować trzonek miotły w dół, kiedy usłyszała trzask kija o tłuczek, a później już tylko czuła, jak spada kilka metrów w dół, zapadając się w błoto. Celny tłuczek, Weasley, naprawdę zacny.
Podniosła się na nogi szybciej, niż mogło się wydawać i choć nie do końca jeszcze mogła oddychać, a ręka zwisała jej pod nieco dziwnym kątem, ruszyła w stronę lądującego Gryfona z zimną furią w oczach.
- Ty... Ty pajacu jeden, kretynie z Gryffindoru, zmoro jedna! Czy ty ślepy jesteś, Confundusem dostałeś?! Po gwizdku było, a ty mnie tłuczkami atakujesz, żadnych kafli w pobliżu, no... Oj...
Zapowietrzyła się, zakręciło jej się w głowie. Usiłując wesprzeć się na słupku, wsparła się złamaną rękę, przez co żałośnie opadła w błoto, co jeszcze wzmogło jej irytację. Podniosła się szybko i gdyby ktoś jej w pasie nie złapał, przyłożyłaby Weasleyowi miotłą.
- Spokój mi tu! Yaxley, czemu się wydzierasz, trochę fair play i...
- FAIR PLAY?! DOSTAŁAM TŁUCZKIEM PO GWIZDKU, SĘDZIO OD SIEDMIU...
- Tłuczkiem? Od Weasleya...?!
- Nie, od świętego Mungo - burknęła.
- Weasley, czy to prawda?
[Chcę wątka z Waesleyem! :D Który teraz nawet z Phil do klasy chodzi nawet.]
OdpowiedzUsuń[ Weasley! :) Chyba są z Emmą na jednym roku :) Zaczniesz? :) Moge podrzucić pomysł. ]
OdpowiedzUsuń[ Szanowny pan kuzyn! O wątek się upraszam ładnie ^^ ]
OdpowiedzUsuńAlbus
[Słodziak z niego, lubię takich :)]
OdpowiedzUsuńZoya
[Oja, uwielbiam go! *u* I proszę, bardzo proszę o jakiś miły wątek, tak, tak, tak :3]
OdpowiedzUsuńHolly Finnigan