środa, 28 listopada 2012

"Psychika zanika" - czyli Objazdowy Teatrzyk SMICH.



Ostrzegam z góry. To może źle wpłynąć na psychikę, może doprowadzić do śmierci poprzez pękniecie ze śmiechu, lub urazów przez spadnięcie z łóżka tudzież innego miejsca xD Nie zaleca się picia ani jedzenia podczas czytania poniższego tekstu.

W rolach głównych:
Aidan Downey i Bastian Black - Reklamowa rodzinka
Nathaniel Wide - Wujek Enter
David Miracle - Ciocia Spacja
Joshua Revens - Kuzyn Shift

- Zooostaaań... - wyziewał Bastian unosząc głowę z poduszki.
  Aidan, już prawie ubrany, uśmiechnął się gdyż uważał, że ten zaspany chłopak wygląda niezaprzeczalnie uroczo. 
  Zawiązał krawat i westchnął.
- Ty robisz sobie wolne a ja muszę uczyć się machania patykiem. 
Był wręcz załamany faktem, że w taki dzień musi opuścić ciepłe łóżko i spędzić go w klasie.
Nachylił się nad Bastianem, który miał na sobie tylko za dużą koszulkę chłopaka i ucałował go. Smakował jak zawsze, wiśniami, trochę papierosowym dymem. 
Aż jęknął z niezadowolenia, że musi się oderwać od tych niepowtarzalnie słodkich ust. 
- Kupisz mi takiego dużego lizaka?
- Oczywiście, mały. 

Klasy w których dzisiaj miał lekcje,  były dla niego dziś wyjątkowo dobijające. Jak nigdy chciał się stąd wyrwać, zapukać do krukońskiego dormitorium i spędzić tam resztę dnia. 
  W porze obiadu siadł na Wielkiej Sali tuż obok Wide'a.
- Gorzej ze mną. - stwierdził zamiast dzień dobry i westchnął.
- A uważasz tak ponieważ? - zapytał z przekąsem chłopak unosząc brew i z uporem dziobiąc widelcem w talerzu. W sumie nic dziwnego, bo tego czegoś obiadem na pewno nie można było nazwać. 
- Ponieważ dlatego że postanowiłem się ogarnąć i ustatkować. Kiedyś w końcu trzeba...
Odpowiedział mu tylko szczery, głośny śmiech. Nate śmiał się tak bardzo, że aż w kącikach oczu zebrały się łzy. Aidan cierpliwie czekał aż skończy, stukając palcami o blat stołu. 
- No naprawdę, bardzo śmieszne. - mruknął, gdy przyjaciel przestał zanosić się śmiechem i uśmiechał się tylko szeroko. 
- Jak Ty się ustatkujesz, to ja zostanę księdzem. - zastrzegł machając widelcem. Taka reakcja była do przewidzenia. Nikt inny tylko Wide mógł się śmiać z tego, że ktoś postanowił skończyć szaleć. Bo dla niego całe życie było jednym wielkim szaleństwem, balangą i orgią w jednym.
- Chciałbym mieć rodzinę. I jeszcze dom z ogródkiem. I psa.
  
Wizja ta nawiedziła go któregoś dnia, gdy po ciężkim dniu doczłapał się do sypialni. Po kilku opróżnionych szklankach Danielsa wyobraził sobie sielski obrazek rodem z reklamy proszku do prania. Świergoczące ptaszki, szemrzący strumyk i mały domek na zielonym pagórku. Oczywiście otoczony płotkiem z wyciętymi serduszkami. 
  Na ganku, wśród doniczek z kwiatami Bastian w śnieżnobiałej koszuli, z mdlącym, słodkim uśmiechem na twarzy, trzymający w ramionach prześliczne dziecko. 
  I tu następuje radosny pęd na tle zachodu słońca. 
Aidan natychmiast odstawił wtedy szklankę. 

O tym nie powiedział Nathanielowi, bo obawiał się, że zostanie zabity śmiechem. 

Wieczorem z dużym lizakiem w ręku zapukał do drzwi Bastiana. Gdy wszedł do środka zastał zadziwiający widok, a mianowicie swojego ukochanego zajadającego się jakąś podejrzanie wyglądającą rybą. Jak tylko zobaczył bruneta na jego twarzy pojawił się wspomniany wcześniej uroczy uśmiech. 
- Kochanie! Masz dla mnie lizaka? - wyciągnął ręce po słodycze siedząc na łóżku w dużym swetrze opływającym jego drobną sylwetkę. 
- Ale przed chwilą jadłeś rybę. Pochorujesz się. - Downey uniósł w zdziwieniu brwi, ale wręczył chłopakowi lizaka. Ten wpakował go sobie do buzi z błogim uśmiechem, przez co Ślizgon pokręcił tylko głową z rozbawieniem i siadł obok niego. 
- Zachowujesz się jak typowa kobieta w ciąży. - roześmiał się kładąc głowę na kolanach młodszego chłopaka. Po chwili zamruczał, gdy smukłe palce wplotły się w jego włosy i zaczęły sunąć po karku. 
- A skąd wiesz, że nie będziesz tatusiem? 
Na to pytanie aż się poderwał.
- Najpierw Wide, teraz Ty. Czy wy mnie chcecie doprowadzić do zawału? - zapytał z wyrzutem dźgając ukochanego palcem pod żebra. 
- Oczywiście kochanie. Żeby urządzić sobie potem dziką orgię w Twoim dormitorium. - wyszczerzył się. - A tak na poważnie... ja mówiłem serio.
Aż się zakrztusił kawałkiem lizaka, którego ugryzł pomimo protestów Bastiana. Poczerwieniał na twarzy i nie mógł złapać oddechu. Dopiero gdy nastolatek huknął go porządnie w plecy, wciągnął ze świstem powietrze. 
- Ty... chyba sobie jaja robisz!
Nim zdążył uzyskać odpowiedź drzwi otworzyły się z impetem i stanęli w nich Wide, David i Raziel wszyscy trzej wyszczerzeni jak obłąkańcy. 
- Ja chcę być wujkiem. - oznajmił Nate klepiąc przyjaciela po ramieniu. 
Aidan patrzył oniemiały na nich wszystkich razem i każdego z osobna.

Obudził się, dysząc ciężko, po czym stwierdził, że nigdy więcej alkoholu przed snem. 

1 komentarz:

Archiwum bloga