Profesor
Keith Joshua Haynes
Kiedyś Hogwart; SlytherinTeraz Hogwart; biblioteka.
Ostrokrzew i pióro feniksa, jedenaście cali.
Nimbus dwa tysiące.
Sowa
Niektórzy przypisują liczbom magiczną moc, wierzą w numerologię i być może coś takiego istnieje, ale dla większości jest to po prostu ciąg jakichś cyfr. Mogą one jednak zdradzić co nie co na temat konkretnej osoby.. Na przykład taka dajmy na to liczba dwadzieścia osiem, ona informuje, że osobnik, z którym masz do czynienia ma właśnie tyle lat za sobą. Jeśli jesteś nastolatkiem, uczniem, pewnie wyda ci się stary, jeśli jednak jesteś belfrem z doświadczeniem zawodowym, zawsze będziesz patrzył na niego jak na żółtodzioba, zdolnego, ale zawsze żółtodzioba.
Kolejna liczba to może być sto osiemdziesiąt dziewięć. Gdyby był wampirem, można by było naliczyć mu tyle lat, ale nie jest, więc zagadka jest prosta do odgadnięcia, to jego wzrost. I tu tak samo, niscy i mali stwierdzą, że jest przerażająco wysoki, ale trolle czy inne wielkie stwory będą patrzyły na niego jak na małe piórko z różdżką. Zabawne.
Dalej mamy liczbę siedemnaście, to numer komnaty w podziemiach, którą nazywa swoim domem, właściwie na stałe, bo nie ma żadnego innego w świecie mugoli, nie przebywa w ich towarzystwie, nie opuszcza Hogwartu.
Trzysta trzy to liczba książek w jego zbiorze. Wszystkie dotyczące magii, bo jest to czarodziej z powołania, mimo wieku nadal fascynują go jego własne moce, wciąż je doszkala, ćwiczy, eksperymentuje. Czyta, może to robić bezustannie. Dlatego jest bibliotekarzem i właśnie w tym pomieszczeniu spędza całe swoje dnie.
Numery powiedzą wiele, nawet na temat historii człowieka, ale zawsze będą milczały na temat charakteru. Nie dowiesz się z nich, że Keith to samotnik, dzięki czemu jest jednak niezwykle inteligentny i oczytany, bez problemu pomoże ci w pracy domowej, albo udzieli rad. Nie powiedzą ci też co stało się z jego rodziną i bliskimi, dlaczego jego jedynym domem jest Hogwart, dlaczego ucieka w książki, jaki ma cel w ciągłym doskonaleniu się, dlaczego często znika w dziale ksiąg zakazanych...
Pół godziny.
OdpowiedzUsuń[ EDWARDDDD :D!]
OdpowiedzUsuń[Pan profesor, który wygląda jak Diggory, tak! XD To nie zmienia faktu, ze chętnie bym powąciła.]
OdpowiedzUsuńKeira
[Witam pana. :) ]
OdpowiedzUsuń[A no tak, ale bym pomysła potrzebowała.]
OdpowiedzUsuńKeira
[I mam nawet dobre powiązanie! Alvi jest miłośnikiem książek i w bibliotece bardzo często i długo przesiaduję. Hm, może... któregoś dnia spróbuje Lemon sięgnąć po jakąś książkę i tak kilkadziesiąt innych pospada, przewracając tą puchońską fajtłapę? ]
OdpowiedzUsuń[O, jak to jak z biblioteki, Rosie ulubionego miejsca, to wątek obowiązkowo jakiś by się przydał. :) ]
OdpowiedzUsuń[ hm no to może by go profesorek właśnie w dziele ksiąg zakazanych złapał? Ewentualnie Aaronek jako przykładny uczeń mógłby chcieć siedzieć w biliotece do rana, podczas gdy ten chciałby ją już zamknąć :>?]
OdpowiedzUsuń[Omatulu, Tyler <3 Wątku chcę, i nawet pomysł jakiś mam. Tylko to zależy od tego czy Keith jest strasznym bibliotekarzem czy raczej takim znośnym, hmm? :)]
OdpowiedzUsuńZoya
[No to ja zacznę, chociaż o tej godzinie mój mózg już śpi, ale postaram się, żeby w miarę normalnie było :)]
OdpowiedzUsuńBiblioteka. Miejsce święte, gdzie tylko wybrańcy mieli wstęp. A przynajmniej tak powinno być, bo niektórzy po prostu nie umieli się wśród tylu wspaniałych książek zachować. Rozmawiali za głośno, coś jedli, za mocno przewracali kartki, które po jakimś czasie ledwo co się trzymały. Najgorsze jednak były te dzieciaki, które biegały wśród regałów bo myślały, że pomieszczenie to jest jak reszta zamku. Takich gówniarzy Zoya miała ochotę zamordować za zakłócanie spokoju jej świątyni.
O tak, może tak nie wyglądała, ale Zojka wprost kochała książki. Kochała się uczyć, godzinami przesiadywać w swoim ulubionym kąciku przy oknie i studiować grube tomy. Każdy się dziwił jak wyrabiała, w końcu większość nocy była na nogach, potem zajęcia, nauka w bibliotece... Spała tyle co nic, a jakoś, po kilku kawach, była w stanie przeżyć cały dzień i ożyć w nocy, żeby się dobrze zabawić. Dziwne z niej stworzenie było, ale przecież nikt nie jest idealny.
Dzisiaj wyjątkowo w królestwie książek panował względny spokój. Rudowłosa siedziała sobie cichutko przy swoim stoliku, otulona grubym swetrem i wpatrywała się to w literki układające się w treść książki, to w kropelki deszczu na szybie. Była w swoim świecie, i chociaż jej ciało ciągle siedziało na krześle, to dusza właśnie znajdowała się wśród wszystkich wydarzeń, które rozgrywały się w tomie zatytułowanym: Historia magii w dwudziestym wieku. Nie było nic dziwnego w tym, że nie zwracała uwagi na otaczający ją świat, skoro właśnie razem z innymi walczyła w bitwie o Hogwart, prawda? Właśnie dochodziła do momentu, w którym Lord Voldemort zostaje pokonany, kiedy nagle..
BUM!
Krzyknęła, gwałtownie sprowadzona na ziemię i stwierdziła, że to tylko jeden z jej młodszych braci, który nie mógł znieść tego, że siostra go ignoruje, z całej siły uderzył grubą księgą o blat stolika. I chociaż Zojka jeszcze nie do końca powróciła do rzeczywistości, to była już na tyle przytomna, żeby uderzyć młodego w łapy i delikatnie zabierając książkę, zaczynając ścierać z okładki ślady czekoladowych palców.
- Cyryl, ile razy ja ci mówiłam, żebyś nie dotykał brudnymi paluchami książek? Nie można ci też tak hałasować w bibliotece, to jest... Cyryl, natychmiast to zostaw! - krzyknęła. Był to pierwszy raz, kiedy w swojej świątyni podniosła głos. - Ty nieznośny bachorze, oddawaj tą książkę, mądry jesteś?!
- Chciałem tylko zobaczyć to czytasz... - trzynastolatek chciał się wytłumaczyć, ale dostał po głowie i się zmył, a Zoya została przy stoliku sama, z książką, która owszem, nadal była otwarta tam, gdzie ją skończyła czytać, tylko że białych kartkach widniały wręcz artystycznie odbite ślady czekoladowych paluchów.
Dziewczyna z westchnieniem skończyła czyścić okładkę drugiej księgi, odłożyła ją na półkę, zabrała swoją torbę i uszkodzony tom, i skierowała się w stronę biurka bibliotekarza. Nie wiedziała jak mu się wytłumaczy, ale była złej myśli. Przecież niszczenie książek to było zło, a zostawianie na nich czekoladowych odcisków graniczyło z przestępstwem!
Tak myśląc wreszcie dotarła do mężczyzny, do którego uśmiechnęła się przepraszająco i wyciągnęła i jego stronę pomazianą księgę.
- Bardzo przepraszam, ale mój nieznośny brat własnie zniszczył książkę - powiedziała cichutko, wpatrując się w swoje stopy. O tak, było jej autentycznie wstyd, paliły ja policzki, a całe ciało się delikatnie trzęsło.
Zoya
[Pomysły masz czy mam się wysilić? :D]
OdpowiedzUsuń