Is empty your head
They say be true
Don't stain your bed
We do what we need to be free
And it leans on me
Like a rootless tree
Kiedyś urodził się w Keighley. Kiedyś oglądał dużo bajek. Kiedyś nie wiedział, że jest czarodziejem. Kiedyś chciał zostać lekarzem. Kiedyś chciał mieć brata. Kiedyś doskonale dogadywał się z rodziną. Kiedyś podziwiał osoby grające na gitarze. Kiedyś wychowywał się wśród mugoli. Kiedyś miał uczulenie na kurz. Kiedyś uczył się składać origami. Kiedyś robił z domu zwierzyniec. Kiedyś dostał list z Hogwartu. Kiedyś zyskał pierwszego prawdziwego przyjaciela. Kiedyś wydawał się wiecznie szczęśliwy.
Lubi herbatę. Lubi swoich przyjaciół. Lubi słodycze. Lubi koty. Lubi słuchać muzyki. Lubi czytać książki. Lubi poznawać nowych ludzi. Lubi Opiekę Nad Magicznymi Stworzeniami. Lubi się lenić. Lubi się wygłupiać. Lubi być szczery ze sobą. Lubi czarować. Lubi wszystkie pory roku. Lubi ciszę. Lubi długo spać. Lubi nie mieć obowiązków.
Nie lubi kogoś potrzebować. Nie lubi zadufanych w sobie ludzi. Nie lubi podziału ze względu na czystość krwi. Nie lubi odpowiedzialności. Nie lubi udawać. Nie lubi zapachu kawy. Nie lubi psów. Nie lubi kiwi. Nie lubi kiedy się na niego krzyczy. Nie lubi samotności. Nie lubi zajęć z eliksirów. Nie lubi czuć się nieswojo. Nie lubi tracić czasu. Nie lubi blizn na nogach.
Teraz często bywa flegmatyczny. Teraz często spóźnia się na zajęcia. Teraz często cieszy się bez wyraźnego powodu. Teraz stara się być niezależny. Teraz ciągle narzeka na zmęczenie. Teraz często zamyśla się. Teraz często nie słucha, co się do niego mówi. Teraz robi wszystko po swojemu. Teraz prawie nie pisze do rodziny. Teraz pewnie chce mu się spać...
Gabriel Nott
12.02.2005
Gryffindor
VII rok nauki w Hogwarcie
Bogin - wściekły pies
Patronus - irbis
Różdżka - 12 cali, giętka, wiśnia, jad akromantuli
Powiązania | Notki | Album
[Tak - wiem, karta... dziwna i ogólnie, minimalizm.
Dawno nie byłam na Hogwarcie, aż się człowiek cieszy, że wrócił.
To tak - wątki i powiązania, oczywiście!
Gabriel - tak, to ten z wolnych postaci, mam nadzieje, że może taki być i pomysłodawczyni odpowiada.
A my się witamy bardzo, ale to bardzo serdecznie i liczymy na coś podobnego.]
[Mójże ty imienniku!
OdpowiedzUsuńWiem, ten komentarz tak wiele wnosi.]
Wish
[ JEZU AARON! <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3]
OdpowiedzUsuńDominique
[ nie odpuszczę wątku, chociaż jestem dzisiaj wyprana z pomysłów. ale zgodzę się na wszystko i ba nawet zacznę! bo miłość ma zbyt wielka. ]
OdpowiedzUsuńDominique
[Kocham imię Gabryś *,* No i Aaron <3]
OdpowiedzUsuńLeanne
[Gdzie ty tu widzisz zgrabnie? Bo ja widzę u siebie Sodomę, Gomorę i chiński burdel. :3]
OdpowiedzUsuń[ twarzyczka na zdjęciach no i imię jest cudne :D karta minimalistyczna fakt, ale treściwa też :P]
OdpowiedzUsuń[Jakoś karty jest do dupy, bo jest ona stara, a w pierwotnej wersji była o wiele dłuższa, aż za długa, dlatego ją skróciłam. W każdym razie, cieszę się, że się podoba. I ośmielę się zapytać, może są jakieś pomysły na wątek czy powiązania?]
OdpowiedzUsuńLeanne
[Uwolniłam się w tym roku od niemieckiego, więc mi weź nie przypominaj, że coś takiego istnieje, ja chcę zapomnieć.
OdpowiedzUsuńA tak na marginesie, to mam idiotyczne wrażenie, że taką kartę jak twoja to już skądś kojarzę. Art--College może?]
[To znaczy, że się myliłam. No, zdarza się.
OdpowiedzUsuńNie umiem niemieckiego i nie zamierzam się uczyć, starczy mi, że głupia na hiszpański poszłam.]
[CICHAJ, JA SOBIE LUBIĘ POGADAĆ.]
OdpowiedzUsuń[Pierdol fizykę, zostań ninja.]
OdpowiedzUsuń[Phehehehe, ja ten rok przemęczę i do matury dwa lata bez fizyki <3.
OdpowiedzUsuńLajf is bjutiful.]
[A ty co, w gimnazjum siedzisz?
OdpowiedzUsuńCzy może jakiś zacny mat-fiz, mat-inf?]
[No gimnazjum pewnie.]
OdpowiedzUsuń[Która klasa?]
OdpowiedzUsuń[Weź nie pierdol, wszyscy kiedyś byliśmy gimbusami, a jeśli to cię pocieszy, to ja osobiście jestem z rocznika 96, więc też żem młoda jeszcze.
OdpowiedzUsuńI mi to nie przeszkadza.]
[Przyznałaś się, jak ślicznie <3.
OdpowiedzUsuńWiesz, w sumie to wróciłabym się do gimnazjum, bo tam nic nie trzeba było robić, a miało się dobre oceny. Do liceum nie dość, że trzeba 15 kilometrów dojeżdżać to jeszcze w pizdu wszystkiego.
A że się przyznałaś, to będzie wątek! Cieszy się, prawda? <3.]
[No ja się opierdalałam całe gimnazjum I NAWET SIĘ PRZESZŁAM. TRZY RAZY. Jestem zajebista, ot co :3.
OdpowiedzUsuńTo wątek będzie, ale jego czasu określić nie potrafię.]
Jedno o pannie Weasley wiedzieć trzeba. Nadgorliwe to jest i na miejscu usiedzieć nie może. Dlatego nikogo nie dziwił już widok biegającej po korytarzach rudowłosej, czy klęczenie przy murach szkoły i obserwowanie flory, jednak pewnie niejedna osoba przetarła oczy ze zdziwienia, widząc jak ten diabeł w ogrodniczkach, sadzi sobie spokojnie kwiatki, typowe dla mugolskich ogródków. Uczniowie, jak i nauczyciele, którzy kręcili głowami cmokając, spodziewaliby się prędzej jadowitych tentakuli, zwłaszcza gdy pod lupę brało się uroczy charakterek przyszłej nauczycieli zielarstwa. A zamiast tego pojawiły się zwykłe róże, fiołki, tulipany i wszystko co wywoływało na jej buźce szeroki uśmiech.
OdpowiedzUsuńByła z siebie dumna, naprawdę. Klęcząc na kolanach, na miękkiej trawie, obserwowała jeszcze nieskończone dzieło, które powstało spod jej zazwyczaj niszczycielskich rączek. Próbując założyć kosmyk włosów za ucho oczywiście musiała pobrudzić się ziemią, która ostała się na jej rączkach, jednak nie przejęła się, nie zaczęła piszczeć jak zrobiłaby większość dziewcząt, które dziś uczęszczają do szkoły, a które swoim zachowaniem przerażają panienkę Weasley. Ale o czym my w ogóle mówimy? Nawet ubrudzona ziemią, wciąż była atrakcyjna, wciąż niepoprawnie elegancka, choć robiła wszystko aby stało się zupełnie inaczej.
Wracając jednak na ziemię, na której wciąż klęczała, w której ubabrana była niemal po łokcie, a mimo to zadowolona z życia jak nigdy. Jej czujne oczęta, o intensywnym niebieskim kolorze, musiały dostrzec to, że lada moment dzień będzie chylił się ku zachodowi, a przed nią jeszcze troszkę pracy, którą chciałaby zakończyć koniecznie dziś. Dlatego rozejrzała się szukając jakiegoś jelenia, który jej pomoże, niekoniecznie chcąc.
- Ej ty! – podnosi się z kolan i wskazuje na chłopaka, co tego, że palcem nieładnie?- Tak właśnie ty, chodź, pomożesz mi. I nie próbuj się nawet wymigać, w przeciwnym razie będziesz zajmował się codziennie, do końca szkoły mandragorami. – mówi to z uroczym, anielskim wręcz uśmiechem na ustach, grozi mu, wyglądając naprawdę niewinnie. Ach, cała Dominique.
[ dobra. wątek jest, słaby, bo mi dzisiaj nie idzie pisanie, ale jest. nie bij.]
Dominique
[Moją jedyną ambicją jest się przejść i zdać maturę <3.]
OdpowiedzUsuń[ Są na tym samym roku w Gryffindorze :) Może jakieś powiązanie? :) ]
OdpowiedzUsuńEmma
[ O jaaaaa! Ktoś wziął moją(wybitnie sprecyzowaną) postać! Awww, jestem zachwycona i od razu lecimy z wątkiem. To może Alvin z rana wparuje do pokoju Gabrysia i będzie go próbował gdzieś wyciągnąć? Hmm, albo wymyślimy cosik innego. Masz jakiś pomysł?]
OdpowiedzUsuń[Też nie lubie zbyt szczegółowych, zawiłych "wolnych postaci". Dlatego taką dałam.
OdpowiedzUsuńO, i polecą sobie gdzieś do Hogmseade? Na gorącą czekoladę, czy coś takiego! :D
To zaczynam.]
[ Lubi książki, to pasuje! Emma też bardzo lubi :) Może biblioteka? Mogą się znać z widzenia, tak pobieżnie tylko i zobaczymy co z tego wyjdzie dalej ; ) ]
OdpowiedzUsuńEmma
Kiedy rano otwierał oczy, kiedy poranna ciemność dobiła go, a senność dalej zniewalała, myślał tylko tym, że się nigdzie nie wybiera,o. Że będzie spał cały dzień i wreszcie odpocznie. Lekcje były czymś, na co nie miał ochoty, ale musiał niestety na nie pójść. Zwłaszcza, że wyszło tak jakoś, że od dawien dawna jego brat starszy był tutaj nauczycielem i wszystko o Alvinie szybko dość do niego docierało. Ten Puchon należał raczej do przykładnych i nie sprawiających problemu osobników, ale to własnie takim obrywało się najbardziej, kiedy coś przeskrobali. Ostatnio na swoich znienawidzonych eliksirach, których uczył starszy Lemon, wysadził kociołek w powietrze, a przy tym poparzył sobie dłonie i nieźle poranił. Miał pecha do tego przedmiotu, a brat wcale nie był skłonny dawać mu forów. Przynajmniej nie w tej piątej klasie, kiedy czekały go pewne ważne egzaminy.
OdpowiedzUsuńTak oto teraz wylądował z bandażami na obu łapkach i wyglądało to tak, jakby się niedawno zwyczajnie pociął. Prawda była inna, prawda?
Dał radę wstać z łózka, przygotować się do lekcji i w ogóle w miarę ogarnąć. Opuścił dormitorium, przeszedł przez pokój wspólny, a potem dość szybko wyszedł na korytarz. Widział uczniów spieszących się na zajęcia, widział ich zaspane twarze. Niemal nikt nie miał ochoty na ten dzień wypełniony dobitnie zajęciami.
Ruszył powoli sobie korytarzem, a potem nagle ktoś go potrącił, nie odwracając się nawet, czy nic się nie stało. Wszystkie książki pospadały i zaczął je zbierać. A potem ujrzał czyjeś buty i podniósł główkę, dostrzegając swego przyjaciela. Uśmiechnął się nieznacznie, jak to miał w zwyczaju, i przywitał.
[Ej, są z tego samego roku, dopiero zauważyłam, wsadzę ich do jednego dormitorium.]
OdpowiedzUsuńNie drażnić. Nie gapić się. Nie dotykać - nawet patykiem. Nie zaczynać rozmowy. Nie pieprzyć nad uchem. Dać spokój. Karmić można, owszem, czemu nie, zwłaszcza czekoladą, czekolada nie pyta, czekolada rozumie i to jest chyba jej największa zaleta.
Czemu? Bo nie. Bo to się nazywa zły dzień, to się nazywa foch na cały świat, który czasem ma prawo strzelić każdy. A że tym razem wypadło na Wisha, to co on biedny poradzi? Tak, on taki biedny i uciemiężony, cały świat jest przeciwko niemu I NIECH NIKT NIE PRÓBUJE TWIERDZIĆ, ŻE JEST INACZEJ.
W sumie mógłby sobie powiedzieć, żeby nie był ciotą tylko się wziął za siebie i stawił czoła przeciwnościom losu, kurwa, jak to dumnie brzmi. Ale nie, bo nie. Bo nie miał ochoty, bo chciał dziś się nad sobą poużalać, pobyć porzuconą i niezrozumianą przez społeczeństwo sierotą, która ma do powiedzenia tylko dajcie mi święty spokój.
Każdemu przecież wolno, nie? Więc wszedł jako taki obrażony na wszystko i wszystkich cholera wie o co, wszedł sobie do dormitorium i szukał czegoś, do czego mógłby się przyczepić. Albo kogoś.
Gabryś, słońce ty moje, jak miło, że jesteś. Zajmij się sobą, dobrze ci to wychodzi.
Rzeczy Gabrysia na podłodze, jak miło, że jesteście. Wy też się zajmijcie sobą, ale możecie się sprzątnąć, fajnie by było.
- Ja pierdolę taką robotę - mruknął tylko Wish w akcie swojego wielkiego focha i buntu przez wielkie B.
Tak, on pierdoli i idzie spać, czego dobitnym znakiem było zawinięcie się koc na swoim prywatnym łóżku.
Normalnie jakaś choroba sieroca nieujawniona czy coś.
Tylko Gabrysiowi musiało być łatwiej, bo nie miał brata nauczyciela. Nikt nie piastował go przez dwadzieścia cztery godziny na dobę. Nie no, Jacob nie był specjalnie wredny i dociekliwi, ale Alv nie czuł się komfortowo. Tylko jaki brat po akcji z kociołkiem rozsadzającym klasę daje szlaban niewinnemu Puchonowi, który po prostu nie umie... W dodatku krwawi, a w oczkach gromadzą się łezki. Uch, jak mógł mu to zrobić?
OdpowiedzUsuńAlv miał marzenia, miał plany na przyszłość i nie mógł zlewać obowiązków, bo jednak jakaś tam wiedzę wyciągał. Kiedy tylko nie przysypiał, oczywiście, a w obecnym czasie zdarzało się to bardzo często. Kochał jedynie lekcje opieki nad magicznymi stworzeniami i oczywiście swoją dolinę idylli - bibliotekę. Zabawne, bo zawsze, gdy ktoś nie mógł go znaleźć, to wystarczyło pójść własnie tam. Alv ubóstwiał zapach starych książek, dotyk kartek, pergaminów, ale przede wszystkim oczarowywała go atmosfera panująca w bibliotece. Szkoda tylko, że tak niewiele osób poddawało się temu urokowi i tak niewiele osób sięgało po woluminy. Tak, miał świadomość tego, że dzisiaj wybiera się imprezki i picie w towarzystwie od czegoś takiego jak książki. Niektórzy żyli wyłącznie takim życiem i nie mieli nawet pasji, czego młody Lemon już w ogóle nie był w stanie pojąć. W końcu coś musi nas uskrzydlać, coś musi budować marzenia i rozwijać nas, abyśmy odnaleźli cele i aspiracje, które zepchną nas na jakąś konkretną życiową drogę. Wieczne zagubienie i brak pomysłu na dalszy los, nie były zbyt dobre. Chociaż wiele rzeczy rodziło się spontanicznie, to jednak Alv twierdził, że niekiedy warto planować. On też miał mnóstwo planów i marzeń, ale uziemiała go strasznie niepewność i brak poczucia własnej wartości. Ciągle tylko zagryzał wargę i myślał o tym, że mu się nie uda, że jest beznadziejny, że nie powinien w ogóle brać się za to.
Wyprostował się, układając już w łapkach wszystkie książki. Słuchał swojego przyjaciela, zastanawiając się, na cóż to on wpadł tym razem.
Otworzył buźkę delikatnie nieco zaskoczony.
- Wycieczkę? Em, ale Jacob mnie nie puści i... w weekend chciałem się uczyć - powiedział cichutko, wiedząc, że raczej nie będzie mógł iść. Oczywiście nie pomyślał, że może chodzić o wagary, czy coś takiego. Myślał, że Gabryś planuje jakiś wypad w wolne od zajęć dni.
[Witaj w klubie, ja również mam świra na punkcie AHS *,* A ja bez skrupułów zaserduszkuje Aarona <333333]
OdpowiedzUsuńDominic
Wish miał się do tej pory za takiego, co też potrafi się w ryzach trzymać. Sądził, że bycie obojętnym na wszystko prawie niczym głaz będzie mu z czasem przychodziło z coraz większą łatwością. Naprawdę naiwnie wierzył, że tak będzie.
OdpowiedzUsuńAle życie to menda wredna jest. Lubi na złość robić. Bardzo lubi. Więc czemu by tak nie wziąć sobie właśnie takiego Bogu ducha winnego Wisha na tapetę i się nad nim nie poznęcać? Ot tak, dla zabawy?
Świat się na mnie uwziął, wszyscy są przeciwko mnie - tak w tej chwili mógł się krótko opisać.
Bo jak inaczej wytłumaczyć to, że matka się dziesięć lat nie odzywała, zupełnie jakby ją pod powierzchnię Ziemi wessało, a tutaj nagle przychodzi list od ojca, że matula by się chciała z synkiem zobaczyć? Po pierwsze, to Wish wyczuwał tu podstęp. Musiała czegoś chcieć, czegoś znaczącego, a on szczerze powiedziawszy nauczył się żyć bez niej, ze świadomością, że się jej znudził po prostu i zamieniła go na nową rodzinkę.
Nie spodziewał się po Gabrysiu jakiegokolwiek zainteresowania. Przewidywał raczej, że Nott go kulturalnie zignoruje. Ale nie, ten to kurde miał dobre serducho, znalazł się altruista jeden.
- Matka się stała - wymruczał ociekającym ogólną depresją tonem, nawet na chwilę nie wychylając się spod koca. Było mu pod nim ciemno, ciepło i spokojnie.
Zupełnie jak wtedy, gdy spał z matką pod namiotem w ogródku.
Do cholery, ona go zniszczyła. ALE FAJNIE, NIE? Będzie depresyjny wątek, oj będzie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń