"Now you've lost your mind
A pretty little girl I left behindAnd now you're getting roughBut everybody knows you're not that tough
She wandered out on the open roadLooking for a place to call your ownYou're scared to death of the road aheadPretty little thing don't get upset
Put your hands all over mePlease talk to me, talk to meTell me everything is gonna be alright
Put your hands all over mePlease walk with me, walk with me nowLove is a game you say, play me and put me away"
- Nie za dużo od siebie wymagasz? Dobre... cóż, bardzo dobre wyniki w nauce, pozycja w drużynie quidditcha - pałkarz kapitan, animag, dużo zajęć pozalekcyjnych...
- Ja od siebie dużo wymagam? Ja niczego od siebie nie wymagam. To inni wymagają. To wina imienia; więzów rodzinnych. Nic na to nie poradzę. Czuję wzrok starszych członków mojej rodziny na sobie. Chcą wiedzieć, czy na nie zasłużyłem. Na imię, rozumiesz? Zdarza się, że ktoś na mnie patrzy z rozczarowaniem, jakby domagał się, bym już w dniu swoich urodzin udowodnił, że płynie we mnie krew Diggory. Albo jakby chcieli bym umarł.
- A czego ty chcesz?
- Żeby dali mi spokój. Lubię swoje imię.
- Jak twoja rodzina przyjęła do wiadomości w jakim domu się znalazłeś?
- Wiesz, nigdy nie wykazywałem sadystycznych zapędów, nie podniecałem się myślą o dręczeniu młodszych i nie byłem wkurwiającym, wywyższającym się dupkiem. Cóż, teraz się nim stałem. Kiedyś myślałem, że to jakaś pomyłka, że ten beret pomylił mnie i moją kochaną siostrzyczkę. Ale z czasem... z czasem się okazało, że beret miał rację.
Imiona: Cedric Michael
Nazwisko: Diggory-Waleys
31 sierpnia | 17 lat | VII rok | Ślizgon | Czysta Krew | Heteroseksualny
Różdżka: Anielski Dąb; 13,5 cali; Rdzeń z pióra feniksa; napis w poprzek: "Sen i Śmierć to bliźniacy".
Różdżkę Cedrica chroni zaklęcie sprawiające, że jedynie on może jej używać. Pióro Feniksa jest najrzadziej spotykanym rdzeniem o dużej samodzielności, co utrudnia chłopakowi pracę z nią. Są lojalne wobec właścicieli, którzy na to zapracują, więc jeszcze wszystko przed nim. Anielski Dąb to flora i fauna, a także duża intuicja.
Patronus: Kruk
Kruk należy do nielicznej grupy ptaków, które nie boją się ludzi. Bardzo często są symbolem strachu w mugolskich horrorach i nie bez powodu. Mają w sobie takie coś, że jak się pojawiają, to przynoszą ze sobą dozę niepewności. Dokładnie tak samo, jak Cedric.
Bogin: Ciemność (przeważnie) | Ciało siostry (o ile się w nim obudzi instynkt braterski) | Twarz, której chłopak nie jest w stanie rozpoznać.
Quidditch: Kapitan i Pałkarz
Rodzina: Mona Diggory-Waleys i Michael Waleys - rodzice. Arietis Diggory-Waleys - z nią relacje są banalne: wspierają się, czytają sobie w myślach, kochają się i nie dadzą skrzywdzić, ale nie są w stanie pracować jako drużyna, bo oboje są bardzo dominującymi stworzeniami, ale każde z nich ma inny pogląd na życie. Henry Diggory-Waleys - starszy brat Cedrica. Cedric Diggory - zmarły brat Mony. Amos Diggory - dziadek.
Charakter:
Ah! Męcz mnie, dręcz mnie, byle z wyczuciem.
Nie wykorzystuje bezbronnych kobiet i nie jest "Bad boy'em" on tylko na takiego wygląda. Prawdopodobnie, bo czasem mu się odwidzi i rzeczywiście się zachowa Jak-Na-Ślizgona-Przystało. Nie wyznaje zasady pieprzyć i uciekać, ale jeżeli ktoś od niego oczekuje, że on przyleci z pierścionkiem zaręczynowym, to też jest w błędzie. Cedric jest spokojnym chłopcem; normalnym i wiernym. Tylko zasada jest prosta: najpierw deklaracja, potem wierność. Pocałunek to nie jest obietnica związku. To... pocałunek.
To nie jest tajemnicą, po prostu nikt się nie pyta.
Przez większość czasu jest rozważnym i ukochanym synkiem mamusi. Chyba, że ona nie patrzy, wówczas jest cynicznym i ironicznym dupkiem, czego nauczył go pobyt w Slytherinie. Nie jest otwartą księgą; nie jest optymistą a już z całą pewnością nie jest zwolennikiem czekania na lepsze czasy. Cechuje się cierpliwością i jest opiekuńczy z natury, choć stara się wyzbyć tego.
- A reszta?
- Kochanie, a resztę dostaniesz, jak na to zasłużysz.
Historia: Moje życie nie należy do ciekawych, o których można by się rozpisać na nie wiadomo ile kartek rolek pergaminu. Ale jedno wiem na pewno, kiepskim byłbym zmarłym. Poważnie. Bo ja jeszcze wcale nie skosztowałem życia. Urodziłem się trzydziestego pierwszego sierpnia, co spowodowało, że poszedłem do szkoły o rok wcześniej, niż moja siostrzyczka. Czego nie omieszkam jej wypominać przy każdej możliwej okazji. Nie zdziwiłem się, kiedy okazało się, że eliksiry, obrona przed czarną magią, ani zaklęcia do mnie nie przemawiały, bo czemu miałyby zacząć, skoro już od wczesnych lat wykazywałem do nich niesmak? Zająłem się więc transformacją. Nie, żebym nie lubił własnej twarzy - bo wbrew przeciwnie - sądzę, że moje brązowe oczy mają w sobie moc. No dobrze, może jedna rzecz wyróżnia mnie od innych. Każdy kojarzy Cedrica Diggory'ego - tego faceta, który umarł w Turnieju Trójmagicznym. Moja matka zapewne chciała dobrze, ale nie ułatwiła mi życia, nadając mi takie samo imię. Dokładnie to całkiem nieźle tym namieszała, ale przecież jej tego nie powiem. Po za tym, to miałem naprawdę zwykłe i normalne życie: magiczny dom; wakacje w mugolskim świecie. Najczęściej z mugolskimi pannami.
SUM-y: transmutacja (W), zaklęć (P), eliksirów (P), obrony przed czarną magią (P), zielarstwa (Z), historii magi (W), opieka nad magicznymi zwierzętami (P).
- Ludzie wierzą w to co chcą wierzyć.
- A ty w co wierzysz?
- W siebie. I innym też to polecam.
- Czyli można ci wierzyć i na tobie polegać?
- Nie radziłbym. Czasem wiatr może zawiać w drugą stronę.
Dodatkowe:
<> Cholera go trafia, jak jak jakiś jego znajomy zaczyna się kręcić w okół jego siostry. Inni faceci mu nie przeszkadzają, byle nie ci, których on zna. Dlaczego? Bo on wie, jak to się skończy.
<> Jest niezarejestrowanym animagiem i przybiera kształt kruka.
<> "Ma" czarnego kota Coffy, który i tak większość czasu przebywa u jego siostry, więc w sumie można uznać, że jednak go nie ma.
<> Ma (tym razem seryjnie prywatną, tylko jego i tylko jemu pozwala się dotykać) sowę - Savage
<> Jest niezarejestrowanym animagiem i przybiera kształt kruka.
<> "Ma" czarnego kota Coffy, który i tak większość czasu przebywa u jego siostry, więc w sumie można uznać, że jednak go nie ma.
<> Ma (tym razem seryjnie prywatną, tylko jego i tylko jemu pozwala się dotykać) sowę - Savage
___________________
Nie, karta taka nie zostanie. Coś mi w niej nie pasuje... Glah, to chyba ostatni raz, kiedy robię dwie postaci na raz xP Witam wszystkich, pozdrawiam serdecznie, zapraszam na wątki i życzę... Wesołych Świąt. A, no i Cedric gryzie, ale tylko tak ten... niegroźnie xP
Edit: 15 Listopada 2012
[ Ja chcę powiązanie ;> ]
OdpowiedzUsuń[Omnomnom, Ty już wiesz, jaki wątek będzie tutaj. ;> Ale jakie powiązanie przed całą szopką? xp]
OdpowiedzUsuńLychnis
[Wącimy! Bo to Matt <3]
OdpowiedzUsuń[Maaaaaaatt, omnomnom <3]
OdpowiedzUsuńLeanne
[ Matt Matt Matt Matt Matt <33333333]
OdpowiedzUsuńDomiś.
[Tak, tak, zgadzam się z poprzednimi komentarzami :D Poza tym, witam, cześć i czołem! Są może jakieś pomysły na wątek z mą Lilith?]
OdpowiedzUsuńLilith
[ a mogą jakieś? mogą, mogą, mogą?! <3]
OdpowiedzUsuńDominique
[Ojejciu, kocham go <3 No bo imię, zdjęcia, rodzina... to wszystko przez to, że po obejrzeniu Remember me zakochałam się w Pattinsonie i w Cedricu filmowym, więc wybacz, ale wątku Ci nie odpuszczę <3]
OdpowiedzUsuńZoya
Co też jej ukochani i jedyni w swojej rodzaju wymyślili? Wakacje we Francji! Bo to przecież takie romantyczne! No myślała, że umrze, gdy to usłyszała. Czy chciała czy nie - pojechać musiała, więc niechętnie zatrzasnęła walizkę, który przeniosła za pomocą zaklęcia do bagażnika.
OdpowiedzUsuń- Musimy jechać tym mugolskim gruchotem? - warknęła w stronę matki, która zacmokała z dezaprobatą.
- Myszko, jesteśmy wśród mugoli, nie chcemy, żeby się dowiedzieli, że jesteśmy inni.
- To oni są inni - prychnęła.
- Ale ich jest zdecydowana większość. Wsiadaj, jedziemy na lotnisko.
~ * ~
Wspaniała i dumna wieża Eiffla stała w mroku, oświetlana jedynie przez lampy z dołu. Naprawdę zdumiewający widok.
Rodzice skonfiskowali jej różdżkę, więc nie mogła pobawić się magią. Ubrana w czarną, skórzaną i obcisłą sukienkę oraz czarne szpilki pchnęła drzwi do jakiejś dyskoteki, postanawiając znaleźć sobie chociaż jakiś plus tego całego cyrku. Chwyciła szklankę whiskey, która chyba była za darmo, i podniosła ją do ust, upijając drobny łyk.
Lychnis
[ och gdyby nie to, że starsza o trzy lata to bym romansik wymyśliła, a tak to ech :C pomyśle...]
OdpowiedzUsuńDomiś
[Nie, chodziło mi o to, że przez niego kocham Cedrica :) Nie o zdjęcia, ale swoją drogą Matta też uwielbiam. Wiem, czasami nawet sama siebie nie rozumiem, nie zwracaj na to uwagi :D A pomysł... hmm, skoro jest kapitanem drużyny, a Zojka sobie w niej gra to można coś z tym wykombinować, tylko jeszcze nie wiem co.]
OdpowiedzUsuńZoya
[ nauczyciel nauczycielem, bardziej chodzi o wiek postaci kanonicznych :C dobra, znać się chyba mogą, bo w sumie jej dziadek Artur, zna jego dziadka prawda?
OdpowiedzUsuńmogła być tą starszą dziewczyną, koleżanka, do której wzdychał sobie skrycie (zauroczony rzecz jasna, nie zakochany bo to by było nierealne) a teraz jego kumple obstawiają, który pierwszy ją poderwie i może on, by nic nie wyszło czy coś też postanawia wziąć w tym udział? Nie wiem :C]
Domiś
Doszło do niej nieodparte wrażenie, że ktoś na nią patrzy. Rzuciła jedno spojrzenie za siebie i - dostrzegła chłopaka. Na oko całkiem przystojny, tylko coś w nim było nie tak...
OdpowiedzUsuńAch, no tak! Przecież to był kapitan Ślizgonów! On też wylądował na tym cholernym zadupiu? Bratnia dusza! Cieszmy się, weselmy i tańczmy!
Swoją drogą, musiała przyznać, że był całkiem przystojny. Podeszła więc powoli do baru i usiadła, zarzucając teatralnie, a raczej seksownie, nogę na nogę, posyłając mu przy tym zachęcające spojrzenie. Lecz po chwili obróciła głowę.
Jakie było jej zdziwienie, gdy dostała drinka, którego nawet nie zamówiła! Powiedziała kelnerce, że chyba się pomyliła, na co tamta odparła, że młodzieniec polecił podanie jej tego trunku. I wskazała na ów chłopaka, który niedawno gdzieś odszedł. Skinęła głową z wdzięcznością i chwyciła szklankę. Tylko tyle. Nie wiedziała czy powinna na prawdę to wypić, czy zostawić. Zerknęła w stronę młodzieńca, unosząc lekko brew.
OdpowiedzUsuńNa jej ustach pojawił się ironiczny uśmiech. Bawisz się ze mną, kocie? Odsunęła od siebie szklankę z trunkiem, nietkniętą, wstała z miejsca i ruszyła na parkiet, przeciskając się między innymi bawiącymi się nastoletnimi mugolami. Po chwili sama się do nich dołączyła, wyginając swoje ciało w rytm muzyki. ciekawa była czy ów 'dżentelmen' wyszedłby za nią na parkiet.
OdpowiedzUsuńOch. Pan wielmożny nie przyszedł jednak? A to zły człowiek! Przycisnęła się do jakiegoś chłopaka, który do niej podszedł, wyginając swoje szczupłe, młode ciało w rytm muzyki. Jej taniec nie różnił się niczym od tańca całej masy nastolatek w klubie.
OdpowiedzUsuńSpore było jej zdumienie, gdy poczuła czyjeś palce oplatające jej nadgarstek i odciągające ją od chłopaka, z którym przez tą krótką chwilę tańczyła. Jej wzrok napotkał na swojej drodze niebieskie oczy chłopaka, który nie tak dawno siedział w wygodnym fotelu. Więc jaśnie pan postanowił się jednak ruszyć z miejsca? Więc teraz możemy się pobawić. Jej usta wykrzywiły się w lekkim uśmieszku, a dziewczyna przybliżyła się do niego, opuszczając swoją dłoń wpierw na jego szyję, a potem na tors. Z powrotem zaczęła tańczyć w rytm muzyki.
OdpowiedzUsuńUśmiech znacznie się poszerzył, gdy Ślizgon dotknął jej bioder. Poddała się jego ruchom dłoni, zmieniając całkowicie swój taniec. Teraz był bardziej zmysłowy, ruchy stały się płynny, prawie kocie. Przymknęła lekko umalowane na czarno powieki i przygryzła dolną wargę. Podobała jej się taka gra.
OdpowiedzUsuń[Tutaj zastanawiam się nad taką typową ślizgońsko-gryfońską niechęcią, tak po prostu bez zbędnych wyzwisk i walk. Nie wiem, co mogłoby z tego powstać, sama to oceń. :>]
OdpowiedzUsuń[ O kurcze.. xd Trudny wybór, bo sama nie wiem czy wolę zaczynać czy coś wymyślić ;> ]
OdpowiedzUsuńEmma Ames
[ A Merta się pamięta?]
OdpowiedzUsuń[Przyjemny? Czasem? Nie wątpię xD A nawet jak będzie niemiły to i tak chcę tego wątka. :D
OdpowiedzUsuńA że nawet na tym samym roku są to się znają nawet pewnie, ale jakoś tak nie mam pomysłów na jakieś konkretne powiązania :< ]
Nie przejęła się tym, że mugol gdzieś odszedł - miała teraz zupełnie inne, ciekawsze zajęcie. Nie sądziła, że kapitan drużyny Ślizgonów umiałby tak dobrze prowadzić w tańcu - a jednak! Widać za mało go znała.
OdpowiedzUsuńUniosła brwi, słysząc jego propozycję, a już po chwili na jej ustach pojawił się lekki, ironiczny uśmieszek.
- Mama mi zabroniła sprowadzać nieznajomych do domu - odparła jak dziecko, wpatrując się w niego wzrokiem pod tytułem Czy rozmawiasz teraz z kimś, kto by się przejmował zdaniem mamy?.
Lychnis
[Ja cię, kochana, wszędzie spotykam <33 Z tej strony autorka Frani z Meksyku ^^]
OdpowiedzUsuńSky
Uśmiechnęła się szeroko. Ten facet zaczynał jej się coraz bardziej podobać. Miała wrażenie, że ma do czynienia z czymś niebezpiecznym, ale zaraz intrygującym, podniecającym... To ją do niego przyciągało. Wyszła posłusznie z klubu nocnego i natychmiast swoje kroki skierowała w stronę hotelu, do którego na jakiś czas wprowadzili się. W sensie ona, matka i jej ojciec - ale teraz oni gdzieś wybyli, zostawiając Lychnis samą sobie. Oj, nieładnie, nieładnie.
OdpowiedzUsuńNie przyszło jej nawet do głowy to, że Cedric może jej nie kojarzyć. Sądziła, że ją doskonale zna, dlatego właśnie do niej podszedł. Cóż za naiwność.
Lychnis
[Brybrybrybry. Safcia aka Lucas aka ktoś tam jeszcze. Ja cię normalnie spotykam wszędzie <3 Wątek poproszę z tym przystojnym chłopaczyną. :D]
OdpowiedzUsuńAudrey.
[I love you too, Q :D]
OdpowiedzUsuńNie była przekonana co do tej decyzji. Cezar twierdził, że jest najlepszą zawodniczką nadającą się na to miejsce, więc dla świętego spokoju stwierdziła, że może spróbować. Wciągnęła na siebie zielone szaty Quidditcha, wzięła z kufra jasną, niemal białą miotłę - najnowszy model Błyskawicy, związała jeszcze swoje długie blond włosy na boku i ruszyła do wyjścia. Zbiegła ze schodów dormitorium, wyminęła stylowo urządzony pokój wspólny i wyszła przez kamienną ścianę, która odsunęła się przed nią.
OdpowiedzUsuńBył też inny powód jej przybycia na pierwszy trening.
Wiedziała doskonale, kim była ta osoba z wakacji - wiedziała, że jest ze Slytherinu, wiedziała, że jest kapitanem drużyny. Ba, nie była tak głupia przecież, zeby się pakować w ramiona obcego faceta, którego zapewne nigdy więcej by nie zobaczyła!
A teraz stała ze znudzonym wyrazem twarzy na murawie, jako jedyna będąc spokojna spośród całej drużyny. Okazała nadmierną ciekawość swoimi paznokciami. Swój wzrok podniosła dopiero wtedy, gdy poczuła, że ktoś jej się przygląda. A gdy napotkała spojrzenie Cedrica kąciki jej ust uniosły się, tworząc lekki, nieco kpiący uśmieszek. Ale nie podeszła do niego.
Lychnis
Jesteś Mikołajem dla Akiry Noblefaire. Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńZabawa w mikołajki była jej zdaniem bez sensu. Ostatnio czuła się mniej dzieckiem, niż to można sobie wyobrazić, a całości dopełniały cienie pod oczami i fakt, że schudła, choć powinna przytyć w jej stanie, ale to raczej dodawało jej lat. Nawet pokusiłabym się o stwierdzenie, że wyglądała na ponad dwadzieścia, a normalnie nie dostawała więcej, niż szesnaście. Psychicznie spokojnie każdy mógł jej wcisnąć czterdzieści i za dużo by się pewnie nie pomylił. W każdym razie, ta cała zabawa była jakkolwiek okropna. A biorąc pod uwagę, kto jej się trafił... No, lepiej tego nie komentować.
OdpowiedzUsuńSummers miała swój świat i swoje kredki, toteż wybrawszy się na pokątną, zaopatrzyła się w kajdanki, puszysty ogonek, królicze uszy i stringi. Bo nigdy nikomu nie zrobiła normalnego prezentu, a jeśli trafił jej się Diggory, zamierzała być jeszcze złośliwa. W mikołajki, obracając w dłoni paczuszkę opakowaną w czerwony papier z ośnieżonymi choinkami, w podskokach udała się do pokoju wspólnego ślizgonów, przyklejając do twarzy jakże szeroki uśmieszek, który był sztuczny do granic możliwości. Bo tak naprawdę miała ochotę usiąść w kącie i ryczeć, ale co by to dało? Nic, jedynie rozmazany makijaż i zapuchnięte oczyska. Trzeba sobie jakoś radzić, nie? A nie mogła pokazać jak kilka katastrof, jedna po drugiej, bardzo nią wstrząsnęły.
Wypowiedziała hasło i przekroczyła próg pokoju. Można by się spodziewać, że ściągnęła na siebie parę nieprzychylnych spojrzeń, ale prawda była taka, że te ślizgońskie osły już się przyzwyczaiły do jej wszędobylstwa i nie było to niczym nowym. Dziwne natomiast mogło się wydawać, że skierowała się do męskich dormitoriów, a idąc po numerkach, trafiła w końcu do odpowiedniego. Bez pukania otworzyła drzwi i zmierzyła pomieszczenie krytycznym spojrzeniem, krzywiąc się przy tym. Chwilę później znowu się uśmiechnęła i rzuciła się na łóżko Diggory'ego (w każdym razie myślała, że to jego łóżko) i podała mu prezent.
- Wesołych mikołajek, czy co to się tam mówi tego dnia - powiedziała głosem ociekającym sztucznym entuzjazmem i wyszczerzyła zęby w szerokim uśmiechu.