Lilith. Kto normalny daje swojemu dziecku takie imię? Imię po
kobiecym demonie, podobno pierwszej żonie biblijnego Adama w folklorze
żydowskim. No tak, tyle, że moi rodzice nigdy nie byli normalni.
Wystarczy spojrzeć na imię mojego starszego brata. Beleth. Naprawdę, nie
wiem co oni mieli z tymi demonami. Ja rozumiem, że nie każdy rodzic
uważa swoje dzieci za aniołki, ale żeby od razu nadawać im takie imiona?
Musieli albo być pijani ze szczęścia, gdy nam je nadawali i zbytnio nie
myśleli pod wpływem alkoholu, tudzież innych używek, albo już dawno coś
im odpierdoliło, a zwieńczeniem tego byliśmy my. Lilith i Beleth,
według fanatyków religijnych demoniczne rodzeństwo lub pomioty Szatana,
jak kto woli. A przecie żadne z nas nawet w Boga nie wierzyło. Ale weź
tu przemów do rozsądku ludziom tak oślepionym przez Boga, tak upartym i
zrzędliwym! Toć to się nie da! Prędzej zdzielą cię laską, ewentualnie
torebkę jeżeli takowy przedmiot posiadają, albo zaczną cię kropić wodą
święconą. Ale i tak najlepsza zabawa jest wtedy, gdy niemal siłą chcą
cię zaciągnąć do kościoła na egzorcyzmy i oferują księdzu całą swoją
emeryturę, żeby tylko nawrócił tego grzesznika, diabła, pomiot
Szatana... Dobra, dość. Chyba każdy zrozumiał. A jeżeli nie, napiszę to
literami drukowanymi. Albo i nie, bo jeszcze się przestraszycie. W
każdym razie, na pewno nie jestem kimś, za kogo biorą mnie ci wszyscy
fanatycy. Co z tego, że mam takie, a nie inne imię? To jedynie wymysł
moich jakże kreatywnych, popierdolonych rodziców, którzy nawet nie wiem
co sobie myśleli, nadając mi takie imię. Zresztą, kogo to obchodzi?
Tylko mnie, bo to ja jestem tą pokrzywdzoną.
Zostawmy jednak kwestię mojego imienia i powróćmy do historii. Są o wiele ważniejsze rzeczy, które powinniście o mnie wiedzieć. Rzeczy, o których w moim towarzystwie nie możecie zapomnieć, bo to jest podstawa, aby mnie zrozumieć. Zrozumieć moją pokręconą psychikę, moją pamięć, która już od dwóch lat robi sobie żarty. Może jednak od początku. Nie, nie będziemy rozwodzić się nad tym kiedy i gdzie się urodziłam, jak dorastałam, jakich miała rodziców. Moim zdaniem nie są to kluczowe informacje, a poza tym o rodzicach coś tam już wspomniałam. Według mnie wszystko zaczyna się dwa lata temu, kiedy byłam jeszcze szczęśliwą, beztroską piętnastolatką, czarownicą uczęszczającą do Hogwartu wraz ze znajomymi i bratem, który postanowił zostać tam nauczycielem. Niestety, całe moje życie legło w gruzach pamiętnego trzynastego sierpnia roku dwa tysiące dwudziestego , kiedy wraz z rodzicami jechaliśmy pociągiem do ciotki w Liverpoolu. Tyle razy tam jechaliśmy, zawsze tym samym środkiem transportu, który nigdy nas nie zawiódł, że niczego nie podejrzewaliśmy. Zresztą, nikt nie podejrzewał tego, że nagle pociąg, którym jechaliśmy zderzy się z innym pociągiem. Jak się można domyślić, było wielkie BUM, wiele ofiar i jeszcze więcej rannych. Wśród ofiar byli moi rodzice. Na szczęście albo może i nieszczęście do rannych należałam ja. Może i większość cieszyłaby się, że przeżyła, ale szczerze? Ja wolałabym być martwa. Jednak nie miałam nic do powiedzenia, gdyż zapadłam w śpiączkę. Dwa lata. Właśnie tyle leżałam w szpitalu podłączona do kroplówek i różnych aparatów, niezdolna do samodzielnego życia jak jakieś warzywo. Nic dziwnego, że zaczęto nazywać mnie Śpiącą Królewną. Ale w końcu się obudziłam. Nie dzięki pocałunku księcia co prawda, ale się obudziła. Radości nie było końca, szczególnie ze strony brata, który wyglądał jak chodzący trup. Szkoda tylko, że straciłam pamięć krótkotrwałą. Owszem, pamiętam wszystko do dnia, w którym zdarzył się wypadek. Ale później? Nic. Tak jakbym na okrągło musiała przeżywać ten sam dzień. Tyle, że ja nic nie pamiętam. Codziennie budzę się z myślą, że mamy trzynasty sierpnia roku dwudziestego i jestem pewna, że wciąż mam piętnaście lat, a rodzice żyją. Ale to nieprawda. Mam siedemnaście lat, jestem sierotą, którą opiekuje się starszy brat, nauczyciel w Hogwarcie i mam zaniki pamięci. Właśnie dlatego założyłam pamiętnik. Każdego wieczora opisuje skrupulatnie każdy dzień, każdą godzinę, każdą minutę, aby następnego ranka to wszystko przeczytać i dowiedzieć się brutalnej prawdy.
Cóż, żyję. I to jest chyba najważniejsze. Wciąż umiem grać na skrzypcach, wciąż mogę ćwiczyć balet, dalej mogę robić to, co kocham. Tylko, że już nigdy nie nauczę się niczego nowego. Nie poznam nowych zaklęć, bo jutro nie będę ich znała. Nie poznam nowych osób, bo następnego dnia nie będę ich pamiętała. Nie nauczę się grać nowych melodii, bo nazajutrz nie będę ich umiała. Jestem skazana na wiedzę, którą zdążyłam poznać do piętnastego roku życia. Na zawsze pozostanę nastolatką w ciele dorosłej kobiety. I co mi z takiego życia? Dlatego nie dziwcie się, że wolałabym być martwa. Ale nie jestem. I choć już nie jako uczennica, dalej przemykam korytarzami Hogwartu, chowając się przed wzrokiem innych, jak jakiś tchórz, którym jestem. Boję się. Tak, boję się i się tego nie wstydzę. Unikam ludzi, bo nie chcę ich współczucia. Chciałabym być traktowana jak kiedyś. Ale nie, wszyscy patrzą się na mnie jakbym była nowym okazem w zoo. A ja nie lubię się wyróżniać. Nigdy nie lubiłam. Wolałam wtopić się w tłum, być kolejną szarą myszką, kujonem, który to siedzi tylko w książkach i unika imprez jak ognia. Tak, byłam z rodzaju tych cichych, spokojnych i wrażliwych panienek z dobrego domu, które czerwienią się przy każdej sposobności. Zresztą, dalej tak jest, nie da się tego ukryć. W końcu charakter mi się nie zmienił. Niestety. Zawsze marzyłam być bardziej szaloną, odważniejszą dziewczyną, która wraz ze znajomymi umie się dobrze bawić. Szkoda tylko, że marzenia się nie spełniają.
Zostawmy jednak kwestię mojego imienia i powróćmy do historii. Są o wiele ważniejsze rzeczy, które powinniście o mnie wiedzieć. Rzeczy, o których w moim towarzystwie nie możecie zapomnieć, bo to jest podstawa, aby mnie zrozumieć. Zrozumieć moją pokręconą psychikę, moją pamięć, która już od dwóch lat robi sobie żarty. Może jednak od początku. Nie, nie będziemy rozwodzić się nad tym kiedy i gdzie się urodziłam, jak dorastałam, jakich miała rodziców. Moim zdaniem nie są to kluczowe informacje, a poza tym o rodzicach coś tam już wspomniałam. Według mnie wszystko zaczyna się dwa lata temu, kiedy byłam jeszcze szczęśliwą, beztroską piętnastolatką, czarownicą uczęszczającą do Hogwartu wraz ze znajomymi i bratem, który postanowił zostać tam nauczycielem. Niestety, całe moje życie legło w gruzach pamiętnego trzynastego sierpnia roku dwa tysiące dwudziestego , kiedy wraz z rodzicami jechaliśmy pociągiem do ciotki w Liverpoolu. Tyle razy tam jechaliśmy, zawsze tym samym środkiem transportu, który nigdy nas nie zawiódł, że niczego nie podejrzewaliśmy. Zresztą, nikt nie podejrzewał tego, że nagle pociąg, którym jechaliśmy zderzy się z innym pociągiem. Jak się można domyślić, było wielkie BUM, wiele ofiar i jeszcze więcej rannych. Wśród ofiar byli moi rodzice. Na szczęście albo może i nieszczęście do rannych należałam ja. Może i większość cieszyłaby się, że przeżyła, ale szczerze? Ja wolałabym być martwa. Jednak nie miałam nic do powiedzenia, gdyż zapadłam w śpiączkę. Dwa lata. Właśnie tyle leżałam w szpitalu podłączona do kroplówek i różnych aparatów, niezdolna do samodzielnego życia jak jakieś warzywo. Nic dziwnego, że zaczęto nazywać mnie Śpiącą Królewną. Ale w końcu się obudziłam. Nie dzięki pocałunku księcia co prawda, ale się obudziła. Radości nie było końca, szczególnie ze strony brata, który wyglądał jak chodzący trup. Szkoda tylko, że straciłam pamięć krótkotrwałą. Owszem, pamiętam wszystko do dnia, w którym zdarzył się wypadek. Ale później? Nic. Tak jakbym na okrągło musiała przeżywać ten sam dzień. Tyle, że ja nic nie pamiętam. Codziennie budzę się z myślą, że mamy trzynasty sierpnia roku dwudziestego i jestem pewna, że wciąż mam piętnaście lat, a rodzice żyją. Ale to nieprawda. Mam siedemnaście lat, jestem sierotą, którą opiekuje się starszy brat, nauczyciel w Hogwarcie i mam zaniki pamięci. Właśnie dlatego założyłam pamiętnik. Każdego wieczora opisuje skrupulatnie każdy dzień, każdą godzinę, każdą minutę, aby następnego ranka to wszystko przeczytać i dowiedzieć się brutalnej prawdy.
Cóż, żyję. I to jest chyba najważniejsze. Wciąż umiem grać na skrzypcach, wciąż mogę ćwiczyć balet, dalej mogę robić to, co kocham. Tylko, że już nigdy nie nauczę się niczego nowego. Nie poznam nowych zaklęć, bo jutro nie będę ich znała. Nie poznam nowych osób, bo następnego dnia nie będę ich pamiętała. Nie nauczę się grać nowych melodii, bo nazajutrz nie będę ich umiała. Jestem skazana na wiedzę, którą zdążyłam poznać do piętnastego roku życia. Na zawsze pozostanę nastolatką w ciele dorosłej kobiety. I co mi z takiego życia? Dlatego nie dziwcie się, że wolałabym być martwa. Ale nie jestem. I choć już nie jako uczennica, dalej przemykam korytarzami Hogwartu, chowając się przed wzrokiem innych, jak jakiś tchórz, którym jestem. Boję się. Tak, boję się i się tego nie wstydzę. Unikam ludzi, bo nie chcę ich współczucia. Chciałabym być traktowana jak kiedyś. Ale nie, wszyscy patrzą się na mnie jakbym była nowym okazem w zoo. A ja nie lubię się wyróżniać. Nigdy nie lubiłam. Wolałam wtopić się w tłum, być kolejną szarą myszką, kujonem, który to siedzi tylko w książkach i unika imprez jak ognia. Tak, byłam z rodzaju tych cichych, spokojnych i wrażliwych panienek z dobrego domu, które czerwienią się przy każdej sposobności. Zresztą, dalej tak jest, nie da się tego ukryć. W końcu charakter mi się nie zmienił. Niestety. Zawsze marzyłam być bardziej szaloną, odważniejszą dziewczyną, która wraz ze znajomymi umie się dobrze bawić. Szkoda tylko, że marzenia się nie spełniają.
Lat
17 | Ur.
27 marca 2005 roku
Szlama / Mugolaczka
Była
Krukonka, wciąż mieszkająca w Hogwarcie
Pomaga pielęgniarce w Skrzydle Szpitalnym
Pomaga pielęgniarce w Skrzydle Szpitalnym
Topielec
| Słowik
Wiśnia,
włos z głowy wili, 10 i pół cala
Dobry wszystkim. Gratuluję tym, którzy
przebrnęli przez kartę, bo moim to jest jakiś chłam, za który powinnam
się wstydzić. Ale to nic dziwnego, nie? Autorom zazwyczaj nie podobają
się własne prace. W każdym razie, liczę, że zrozumieliście mój bełkot
tam na górze, miejmy nadzieję, że zdołam poprowadzić moją Śpiącą
Królewnę i znajdą się osoby, które zechcą mieć z nią wątek. Łatwo jest
ją zmanipulować, a poza tym nawet jak ją zgwałcicie to następnego dnia
nie będzie o tym pamiętać. Widzicie? Jednak jest jeden plus w tej jej
utracie pamięci, przynajmniej dla niektórych. Zdjęcia zaś pochodzą z favim.com. I tak, zapewne się znamy.
[O kurwa, nie wierzę.]
OdpowiedzUsuńWish
[ZNOWU]
Usuń[Leoś się zakochał! *_* <3]
OdpowiedzUsuń[ O, a ja Cię znam! :) To skoro Lilith pomaga Victoire, wypadałoby skrobnąć jakiś wątek między tymi dwoma, nie sądzisz? ^^ ]
OdpowiedzUsuń[No... Zdarza się.]
OdpowiedzUsuń[ Ja sobie grzecznie poczekam, ot co :)]
OdpowiedzUsuń[Jasne, Joshua xP Ale ty zaczynasz. Masz duże pole do popisu - bo w końcu gra on w drużynie, więc zapewne często trafia do skrzydła szpitalnego. A co do powiązania... A narzuć jakie ci się podoba, dostosuję się ^ ^
OdpowiedzUsuńCedric ]
[Boziu, nie mogę się napatrzeć na pierwsze zdjęcie! Zdecydowanie chcemy wątek. <3]
OdpowiedzUsuń[Lilijko moja <3 xD]
OdpowiedzUsuń