Rose Monica Weasley
12.01.2006 r. | 16 lat | klasa VI
Ravenclaw | Prefekt
wierzba | włos z ogona testrala | 12 cali | giętka
boi się człowieka z ostrym narzędziem w dłoni
chroni ją akromantula
Nie będziemy skupiać się na historii, bo chyba każdy ją zna, prawda? Każdy zna imię matki i ojca tego rudzielca przemykającego szkolnym korytarzem. Każdy zna historię o walecznej trójce, która uratowała świat czarodziejów. Każdy zna imiona ich dzieci. Każdy zna Rose. Myśli, że ją zna przynajmniej. Bo wie tylko jak się nazywa.
A Rose marzy tylko o świętym spokoju.
Pamiętała dobrze, że ojciec coś tam wspominał, że jego kochana córka trafi na pewno do Gryffindoru. W końcu gdzie indziej? Z takimi rodzicami i resztą rodziny? Krew z krwi w końcu to to! A krew w żyłach wszystkich gryfońska jest, ot co!
Taaak. No, przynajmniej nie trafiła do Slytherinu, prawda? Przez pewien czas nawet Tiara się zastanawiała nad takim przydziałem, ale Rose wtedy zagroziła jej, że ją podpali... bo znacznie bardziej obawia się gniewu ojca, niż dyrektorki. Więc zaszczuty kapelusz wykrzyknął Ravenclaw, i wszyscy byli w miarę zadowoleni. A Rose to już w ogóle się radowała na wszystkie strony.
Nie jest osobą działającą, raczej myśli zanim coś zrobi. Przynajmniej takie jest założenie.
Poznajcie Rose. Rosie. Ross. Rudzielca. Rudą Małpę. A-Weź-Zamknij-Ten-Ryj.
Rose Weasley, osoba niestabilna emocjonalnie. Nie jest pewna co czuje. Histeryczka. Złośnica. Upierdliwiec. Leń. Rudzielec.
Na pierwszy rzut oka, 164 cm niewinności i słodkiego uśmiechu. Rude kłaki, błękitne oczka, piegi na nosku. Ojej. Ach. Och.
Na drugi rzut oka, czarne ubrania, glany, niebotycznie gruba książka pod pachą, zniecierpliwiony wyraz twarzy, lekki makijaż, a czasem go brak, zawsze w spodniach.
Trzeciego rzutu już nie będzie, chyba że od kogoś oczy pożyczysz. Ho ho. Rudzielec nie potrafi żartować, zdecydowanie. Ale lubi się śmiać z byle czego. Zauważysz to od razu. Wpadnie na ścianę i będzie się śmiać z własnej głupoty. Ktoś rzuci jakiś głupi żart i trzeba będzie ją z podłogi podnosić.
Wszystko wyolbrzymia. Dostaje histerii jak ktoś się bawi przy niej pinezką. Wygraża śmiercią natychmiastową, gdy ktoś w nią przez przypadek nożem wyceluje na śniadaniu. Jeżeli nie przez przypadek, to rezygnuje z gróźb przechodząc do czynów. Winy też się jakieś ogromne robią w jej oczach. Ale nie tylko cudze. Jej własne też. Jak coś spieprzy to potem trzy noce spać nie będzie mogła, bo roztrząsać będzie dany temat.
Rosie kocha ludzi, niekoniecznie z wzajemnością. Kocha rozmawiać, śmiać się, przebywać w towarzystwie. Gęba jej się nie zamyka, potrafi przegadać każdego. Jest w tym dobra. Głupich tematów zna wiele, a udaje, że nie ma pojęcia o mądrych. Woli aby ludzie sądzili, że jest idiotką, a nie inteligentną Krukonką. Problem zwykle jednak leży na podłożu genetycznym, czy wychowawczym, to już według gustu. Po mamusi bowiem odziedziczyła odruch uważnego słuchania na lekcji, robienia schludnych notatek i odrabiania lekcji. Poza klasą niewiele się uczy, czytając zwykle książki przygodowe zamiast podręczniki i notatki, jednak jakimś cudem na rok szkolny dostaje z esejów, czy innych wypracowań, maksymalnie dwa Nędzne, a tak to jedzie na Zadowalających i Powyżej Oczekiwań, czasem zdarzy się Wybitny, szczególnie na eliksirach, które tak uwielbia. Te oceny to chyba przez to, że po prostu dużo wynosi z lekcji i, co najważniejsze, na nich uważa.
Nie lubi Quidditcha i jest z tego dumna. Jest kompletnym beztalenciem i jak tylko na miotłę wsiada to wpada na ściany, drzewa, ludzi i pasące się w okolicy bydło (true story). Została prefektem, z czego jest mniej dumna. Strasznie męczące zajęcie, a przecież i samej Rosie zdarzało, i zdarza, łamać regulamin!
A w przeciwieństwie do swojego ojca jest fanką pająków. Nawet taki jeden duży jest jej patronusem!
A w przeciwieństwie do swojego ojca jest fanką pająków. Nawet taki jeden duży jest jej patronusem!

Lubię The Doors, Queen, Van Canto, Wolfmother... eee... No co? O sobie miałam mówić, prawda? Moja najdroższa matula, rodzicielka, zapoznała mnie ze światem mugoli. Poza muzyką i książkami, tak właściwie nic fajnego tam nie było. Wiecie, lubię czytać mugolskie fantasy. Te ich wyobrażania magów, czarownic... są zabawne. Chociaż i tak najbardziej lubię jak rzecz się dzieje w jakimś innym świecie. Bo jak jest to u nas, a raczej u nich, to nie wszystko rozumiem o co im chodzi, więc się matki muszę pytać. Ale taki Pratchett ze swoim Światem Dysku. To jest dopiero! Nie no, uwielbiam człowieka. I książki jego.
Niedawno chciałam się nauczyć grać na gitarze, ale coś mi nie szło. Więc wzięłam harmonijkę... przez wakacje nauczyłam się kilku fajnych piosenek! Harmonijki też są zabawne. Można na nich zagrać praktycznie wszystko. Osobiście lubię Stairway To Heaven w takiej wersji. Na gitarze nadal coś próbuję, ale trochę mi się już nie chce. No cóż, jedną z moich licznych wad jest to, że jak coś mi nie wychodzi to szybko się poddaję. Zwie się to słomianym zapałem.
~Rose o Rose
Przedmioty wybrane po SUMach: zaklęcia, obrona przed czarną magią, eliskiry, zielarstwo, starożytne runy, historia magii.
POWIĄZANIA | HISTORIA
[Lubię zaczynać, nie lubię wymyślać. To na początek.
Mam nadzieję, że moja "wersja" Rose nie jest aż taka zła. A w Gryffindorze jej po prostu nigdy nie widziałam. :) Fragmenty piosenek są zalinkowane. Na gifach Molly Quinn.
A karta jest jaka jest i pewnie się nie zmieni.]
[Oj... Przykryłam kartę. Przepraszam. W zamian proponuję wątek. :3]
OdpowiedzUsuń[Molly jest urocza <3 A Rose tym bardziej *,* Jakieś pomysły na wątek, powiązania czy cokolwiek innego? :D]
OdpowiedzUsuńLeanne
[ Ano, przydałby się, przydał ;P W końcu Rose to PRAWIErodzina dla Teda. ]
OdpowiedzUsuń[ No więc Teddy nie ma nic przeciwko rudowłosym przedstawicielkom rodu W. Niemniej jednak… jasne, iż traktuje tą całą dzieciarnie z lekkim przymrużeniem oka, no bo w końcu już ma swoje lata i nie lubi jak mu takie młodziki podskakują. Rose pewnie lubi, nawet jeśli ta stara mu się dogryzać. ]
OdpowiedzUsuń[Tak jest :) może jakiś watek przy okazji?;]
OdpowiedzUsuńAbigail
[Kocham panią na zdjęciach i mam dziwne wrażenie, że Cię skądś kojarzę... :)]
OdpowiedzUsuńZoya
[ Weasley'ówny muszą się łączyć! Cóż, teoretycznie Victoire w oczach rodziców występuje tu jako mały szpieg, mający za zadanie donosić im o wybrykach młodego pokolenia. Ale że dobra z niej duszyczka to żyje w dobrej komitywie z kuzynostwem, załatwiając im zwolnienia z lekcji i kryjąc przed rodzicami :) Wobec tego może V i Rose bardzo się lubią? (Nie kłóćmy rodziny, proszę! Tylko my tu z Weasley'ów jesteśmy! ^^) Tylko, że różni je aż sześć lat, tak więc nie wiem czy można mówić o czymś więcej niż wspólnym zajadaniu wykradzionego skrzatom ciasta dyniowego i knuciu przeciwko niektórym kuzynom, którzy akurat podpadli.
OdpowiedzUsuńA już tak odbiegając od tematu - uwielbiam Alexis w Castle, tak więc buziuchna Rose bardzo przypadła mi do gustu :) ]
[A ja Ci w tym nie pomogę, bo to moja pierwsza postaćka z tymże pięknym imionkiem :) A ja Cię kojarzę z... BHS? Czy się mylę? Jak najbardziej, tylko po wkuciu na pamięć połowę podręcznika z historii nie jestem w stanie używalności. Także zdaję się na Ciebie, dobrze? :)]
OdpowiedzUsuńZoya
[ hm widzę, że obydwoje mają wstręt do mioteł. Może by tak właśnie to ich połączyło i coś między nimi nawet było ale jak zaczęło robić się poważnie, to ona zaczęła swoje histerie, niezdecydowanie i paplanie? I teraz napięta sytuacja jest :P? ]
OdpowiedzUsuń[Czekaj, czekaj... A może Rose zostanie siłą zaciągnięta na mecz Quidditcha, zaś Leaś przypałęta się tam z nudów, a później jakoś tak się stanie, że we dwie wymknął się z meczu? :D]
OdpowiedzUsuńLeanne