niedziela, 18 listopada 2012

Każdy jest kowalem swojego losu.



Imię: Christopher
Nazwisko: Nightwood
Data urodzenia | Wiek: 08.03.2006 r. | 16 lat
Miejsce urodzenia: Edynburg
Dom | Klasa: Slytherin, VI
Status krwi: czysta

Dzieciństwo:
Chris od małego był oczkiem w głowie rodziców i dziadków. W końcu był jedynakiem, nic więc dziwnego, że był rozpieszczany do granic możliwości. Chłopak otrzymywał zawsze to, czego chciał. Wiedział, że rodzice go kochają i zrobią dla niego wszystko. Być może właśnie to miało duży wpływ na rozwinięcie w chłopcu wrednego charakteru. Stał się dzieckiem bardzo nieznośnym, uwielbiał dokuczać rówieśnikom i podporządkować ich sobie. Wiele razy pakował się w kłopoty, z których wyciągać musieli go rodzice lub dziadek. W późniejszych latach sam zaczął sobie z tym radzić. Jego dziadek uważał, że to bardzo dobrze, iż chłopak od dziecka wykazuje zdolności przywódcze. Zadecydowano, że to własnie on zostanie jego nauczycielem do momentu, kiedy chłopiec nie otrzyma listu z Hogwartu. Christopherowi wpajano do głowy, ze czystość krwi ma bardzo duże znaczenie u czarodziejów. To wyrobiło w chłopcu wielką niechęć do dzieci pochodzenia mugolskiego. Od początku wykazywał się dużą inteligencją, dlatego też dziadek poddawał go różnym testom logicznym, które chłopak bez problemu zdawał. Od 8 roku życia Victor uczył go latać na miotle. Pewnego dnia Chris buszując po strych znalazł starą gitarę. Bardzo spodobał mu się ten instrument, choć wiedział, że jest on pochodzenia mugolskiego. Zapragnął nauczyć się na nim grać. Rodzice, którzy zrobiliby wszystko, aby ich dziecko było szczęśliwe zapisali go na prywatne lekcje. Od tego czasu granie na gitarze stało się ulubionym zajęciem Christophera.


Różdżka: 13 i pół cala, wątła, laur, pióro żmijoptaka, sprzyja rzucaniu klątw
Bogin: ciemność
Patronus: tygrys biały
Pozycja: prefekt Slytherinu

Edukacja w Hogwarcie:
Kiedy Chris skończył 11 lat otrzymał list z Hogwartu. Wiedział, że to nastąpi, ponieważ dziadek wielokrotnie mu o tym mówił. Wcześniej rodzice zastanawiali się czy nie wysłać go do innej szkoły jednak uznali, że chłopak powinien być blisko domu. Na Ceremonii Przydziału Tiara zadecydowała, że będzie on należał do Slytherinu. Nightwood był rad z tego powodu, bo własnie do tego domu chciał najbardziej trafić. Czytał o nim wiele i uznał, że tam odnajdzie się idealnie. Już w czasie pierwszego roku nauki chłopak wielokrotnie otrzymywał szlabany za różne przewinienia. A to wdawał się w bójkę, robił bardzo niemiłe kawały uczniom z mugolskich rodzin lub po prostu źle zachowywał się na zajęciach. Z klasy do klasy prześlizgiwał się łatwo, choć nie miał bardzo dobrych stopni. Gdyby bardzo się starał mógłby mieć najlepsze wyniki, jednak uważał, ze po prostu szkoda jego czasu na naukę tak niepotrzebnych rzeczy. W swoim domu bardzo go ceniono i praktycznie każdy Ślizgon wiedział kim jest Christopher Nightwood. Uczniowie pozostałych domów szczerze go nienawidzili i tylko wyczekiwali dnia, kiedy ów "pogromca mugolaków" wyleci ze szkoły za kolejne przewinienie. W czasie kolejnych lat nauki w Hogwarcie Chris zdążył zdobyć więcej wrogów niż przyjaciół i zaliczyć tyle szlabanów, że znał każdy sposób nauczycieli na karanie uczniów.

Opis fizyczny:
Christopher był dość wysokim chłopakiem o ciemnobrązowych włosach i niebieskich oczach. Był przystojny i odpowiedni zbudowany, choć uważał, że przydałoby się nabrać więcej masy w mięśniach, bo wielu uważało, że wygląda zbyt chuchrowato. Najczęściej ubierał się w spodnie i koszule, ponieważ twierdził, ze w nich wygląda najbardziej elegancko. Oczywiście nie ograniczał się tylko do takich strojów. Lubił być dobrze ubranym dlatego w swojej szafie posiadał wiele modnych ciuchów. Nigdy nie miał większego problemu z doborem strojów, choć wielu zarzucało mu, ze ubiera się strasznie lalusiowato. W jego spojrzeniu mogło się dostrzec chłód oraz duży dystans do innych. W swoim mniemaniu uważa się za wielce przystojnego i wie, ze w szkole ma niejedną adoratorkę. Często to wykorzystuje, czym nie schlebia sobie u płci przeciwnej. Jego włosy najczęściej są w kontrolowanym nieładzie, gdyż myśli, że taka rozwichrzona fryzura bardzo podoba się kobietom. Niestety ludzie uważają, że po prostu nie zna czegoś takiego jak grzebień. Na plecach ma tatuaż w kształcie smoka, jednak wie o tym bardzo mało osób. W końcu nie ściąga koszulki przed byle kim. Uwielbia grać na gitarze i czytać książki, jednak wie o tym grono ściśle określonych uczniów.

Opis psychologiczny:
Chris jest osobą o bardzo ciężkim i trudnym charakterze. Jest wredny, oschły i uważa się za lepszego od większości uczniów chodzących do Hogwartu. Ma dystans do wszystkich i z rozwagą dobiera sobie najbliższe towarzystwo. Uważa, ze nie warto zadawać się z osobami pochodzenia mugolskiego, bo to bardzo źle świadczy o czarodzieju. Czasami jednak potrafi być bardzo miłym człowiekiem, bo mimo wszystko posiada serce i uczucia jak każdy inny. Jeśli tylko ktoś zajdzie mu za skórę, umie być dla niego bardziej nieuprzejmy niż normalnie. Nie da sobą manipulować ani pomiatać. Ma własne zdanie na wiele tematów i twardo się go trzyma. Posiada zasady, których pod żadnym pozorem nie łamie. Jest osobą bardzo inteligentną i umie doskonale wykorzystać to do własnych celów. Czasami jest porywczy i zdarza mu się najpierw coś zrobić a dopiero później pomyśleć. Swoje dobro stawia zawsze na pierwszym planie i nie robi nic co mogłoby mu zaszkodzić choć w minimalnym stopniu. Nienawidzi jak ktoś stara się brać go na litość i tchórzy. Ceni ludzi, którzy mających mocny charakter, znających swoją wartość i umiejących bronić własnych przekonań. Dużą wadą chłopaka jest nadmierna porywczość i lenistwo oraz łamanie zasad szkolnych. Choć jakby nie patrzeć do zalet nie należy również jego stosunek do innych. Jest rozpieszczony i denerwuje go, gdy nie dostaje tego co chce. Również jego niecierpliwość nieraz wpędziła go w wielkie kłopoty. Jest jednak honorowy i bardzo łatwo urazić jego wygórowane ego.


Najbliżsi krewni:
  • Isabell Nightwood (Renner) - mama
  • Philip Nightwood - ojciec
  • Victor Nightwood - dziadek

Przedmioty i oceny: 
Astronomia: Z | Eliksiry: W – kontynuowany | Historia Magii: Z | Opieka Nad Magicznymi Stworzeniami: Z |  Obrona Przed Czarną Magią: P – kontynuowany | Starożytne Runy: P | Transmutacja: W – kontynuowany | Zaklęcia i Uroki: P – kontynuowany | Zielarstwo: W – kontynuowany

Dodatkowe:
  • bardzo dobrze lata na miotle
  • gra na gitarze
  • boi się pająków i ciemności
  • umie mówić po hiszpańsku i bułgarsku
  • ma pamięć fotograficzną
  • jest przeciętnym uczniem
  • ma szarego kota o pomarańczowych oczach imieniem Noctis 

Wizerunek: Matt Long (II)

58 komentarzy:

  1. [ nikt nie wita, to ja powitam i o. Dzień dobry :3]
    Dominique

    OdpowiedzUsuń
  2. [Siema xD No wreszcie ;)]

    Aislinn była bardzo grzecznym Kruczkiem. Jednym z niewielu uczniów tak bardzo stosujących się do szkolnego regulaminu i poleceń i chyba jedynym, który mimo tego miał tak wiele szlabanów. Głównie było to zasługą Audrey, która po prostu uwzięła się na Ash, ale przede wszystkim tego, jak bardzo wybuchową osobą była. Zarobiła już kilka szlabanów za bójki na boisku i za pojedynki w korytarzach, za nieuwagę na Eliksirach... Za wszystko, ale nie za złamanie choćby jednego punktu regulaminu.
    Nie była to jednak sytuacja, która miałaby się jakoś szczególnie zmienić. No... Gdyby nie pokłóciła się z bratem, wybiegając z zamku, nie zgubiła się w Lesie, nie zabalowała z Lavim, aż wreszcie wróciła nad ranem, kilkadziesiąt minut przed zakończeniem ciszy nocnej i teraz bardzo cicho i ostrożnie usiłowała dostać się do Pokoju Wspólnego.
    Pewnie wszystko byłoby dobrze, genialnie i w ogóle super, gdyby sprawdzała, co się czai za rogiem. Bo gdy w końcu tego nie zrobiła, po prostu wlazła w prefekta, który miał ostatnią wartę nad ranem i nie wyglądał na zadowolonego z tego powodu.
    - UPS... - mruknęła.

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Wraz z moją Roxanne witamy na blogu :)]

    Roxy

    OdpowiedzUsuń
  4. Zgrzytnęła zębami. A niech go szlag trafi i krew jasna zaleje... Kolejny szlaban? Naprawdę? Przecież było tylko kilkadziesiąt minut przed końcem ciszy, mógłby odpuścić... Już miała otwierać usta i próbować go chociaż trochę zbajerować, kiedy spojrzała na naszywkę na przodzie jego szaty. Pytanie o czystość krwi tylko potwierdziło jej przypuszczenia. Nightwood. A mogła zostać dłużej z Lavim...
    Poprawiła włosy niedbale i uniosła głowę, patrząc na niego. Cóż, jak miała oberwać, lepiej, żeby oberwała z honorem.
    - Ravenclaw. Klasa szósta - powiedziała powoli.
    Przez chwilę zastanawiała się, czy powinna odpowiadać na drugie pytanie. Było uwłaczające, zawierało zbyt wiele uprzedzeń i ideałów, które starała się wyprzeć ze swojej głowy, a które wciąż i wciąż wpajał jej ojciec. Nie chciała skończyć w końcu jak on, ukrywający się cały czas kryminalista.
    Ale jeżeli miało to załagodzić sytuację... Zawsze lepiej spróbować.
    - Krystalicznie czysta i błękitna.

    Aislinn Yaxley

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Na wątek zawsze jestem chętna <3 Masz jakiś pomysł czy ja mam coś wymyślić? ]

    Roxanne

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Hmm... to powiedz mi tylko czy taki pomysł Ci odpowiada to zacznę. Christopher jest prefektem i do tego Ślizgonem, a Roxy ma tendencje do nocnych spacerów no i jest Gryfonką. Możemy zrobić tak, że chłopak już wielokrotnie wlepiał dziewczynie szlabany za włóczenie się po korytarza i tym razem też się na nią natknie powiedzmy na Wieży Astronomicznej. Można też do tego dodać, że Roxanne skrycie się w Ślizgonie podkochuje, ale ukrywa ten fakt przed wszystkim, a już szczególnie przed nim.]

    Roxanne

    OdpowiedzUsuń
  7. [ W takim razie skoro mam zielone światło to zaczynam :)]

    No cóż, być może Roxanne była postrzegana jako osoba bardzo odpowiedzialna, rozsądna, no i oczywiście przestrzegająca szkolnego regulaminu. No, bo jakżeby mogło być inaczej. Tymczasem Weasleyówna uwielbiała włóczyć się nocą po szkolnych korytarzach, kiedy to jednymi towarzyszami jej wędrówek były odgłosy jej bosych stóp w trakcie zetknięcia się z zimną kamienną podłogą oraz krótki przerywany oddech.
    Czasami zdarzało jej się wpaść na jakiegoś prefekta, który nie słuchając żadnych wyjaśnień wlepiał jej kolejny mandat. Najgorszy z nich wszystkich był Christopher Nightwood. Och, jak on ją irytował. Nie dość, że był Ślizgonem, że uważał się za bożyszcze i niewiadomo jak wielkiego przystojniaka, za którym panny siusiały to jeszcze musiał tak na nią działać, że biedna Roxy się w nim zadurzyła.
    Nie żeby on to zrobił specjalnie albo żeby ona tego chciała tak jakoś wyszło i tyle. Tylko dlaczego to był właśnie on? Roxanne nikomu nic o tym nie powiedziała, bo dopiero by się działo. Sama nie potrafiła się przyznać do tego przed samą sobą, a miała by się komuś z tego zwierzać, oj nie ma mowy. Ona już sobie sama z tym poradzi.
    W pewien sobotni wieczór, Roxanne wyślizgnęła się ze swojego ciepłego łóżka i naciągnęła na bose stópki białe tenisówki. Jej drobne, chuderlawe ciałko okrywała tylko skąpa koszula nocna czym dziewczyna się nie przejmowała, ponieważ uważała, ze dziś nikogo nie spotka. By kasztanowe włosy jej zbytni o nie przeszkadzały upięła je w luźny koczek na samym czubku głowy po czym by nie obudzić śpiących koleżanek wyszła z dormitorium.
    Celem jej dzisiejszej podróży była Wieża Astronomiczna.
    Na szczęście udało jej się przebyć całą drogę bez napotkania kogokolwiek i dzięki temu ani nie zarobiła kolejnego w tym tygodniu szlabanu ani nie spotkała nikogo kogo akurat nie chciała widzieć.
    Weszła po cichu na sam szczyt wieży po czym przysiadła na krawędzi niskiego murku otaczającego budowlę zaś jej jasnozielone oczęta z fascynacją widoczną na ich dnie skierowały się ku nocnemu niebu, na którym już od kilku godzin migotały gwiazdy.

    [ Mam nadzieje, że może być. ]

    Roxanne

    OdpowiedzUsuń
  8. Ona to ma szczęście, jak cholera można by powiedzieć. Tu się cieszy, że nikogo nie spotkała na szkolnych korytarzach, kiedy szła na Wieżę, ale chyba z tego podekscytowania, zapomniała, że Nightwood lubił sprawdzać dokładnie każdy kąt jak gdyby tylko czekał na to aż znajdzie kogoś, komu mógłby wlepić szlabanik.
    Tylko czemu to zawsze na nią musiało trafić? Dlaczego to ona zawsze musiała stawać z nim oko w oko?Szczerze mówiąc to już bardziej wolała Filcha i te jego przeokropne zapachy wydobywające z ust niż to, że miała stać przed Christopherem słysząc zdradzieckiego bicie swojego serca oraz słuchając jego cynicznych uwag.
    Kiedy usłyszała tak dobrze znany sobie głos, poruszający jakieś struny w jej ciele, drgnęła lekko po czym spojrzała na niego swoimi jasnozielonymi kocimi oczętami. Zanim jednak się odezwała, podniosła się powoli z murka uważając przy tym by żaden silniejszy podmuch wiatru nie uniósł ku górze jej skąpej koszuli nocnej. Już i tak dłońmi zasłaniała co niektóre fragmenty jej ciała by Christopher się za dużo nie naoglądał.
    - Po pierwsze Nightwood, to nie pamiętam żebyśmy przeszli na ty - powiedziała mrużąc delikatnie oczy oraz marszcząc delikatnie nosek co pokazywało, iż była zirytowana.- Poza tym dobrze wiesz, że uwielbiam szlabany, a już tym bardziej kiedy ty mi je możesz wlepiać. Co wymyślisz tym razem, hm? Czuję, że zostało ci już niewiele albo nawet ani jedne oryginalny pomysł. - dodał po czym założyła ręce na piersi unosząc przy tym lekko koszulę ku górze jednocześnie odsłaniając zgrabne uda.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nieomal wybuchła mu śmiechem w twarz. Proszę, proszę... Aż tak spragniony czystej krwi, po wojnie, która dała wszystkim zwolennikom tych teorii po nosie? Nie wydawało się zbyt bezpiecznym wyskakiwać z takimi poglądami na głos.
    - Yaxley. Córka Arnolda Yaxleya i Druelli Galway. Wystarczająco czysta dla ciebie?
    Uniosła brew, zakładając ramiona na piersi. Nie zamierzała mu się tłumaczyć, bo nie musiał wiedzieć dlaczego wracała teraz i gdzie była. Jego rolą było patrolowanie korytarzy i wyłapywanie łamiących regulamin, a nie pytanie ich o motywy postępowania.
    - A może powinnam przedstawić pełne drzewo genealogiczne, w którym nie znajdziesz ani jednego mugolaka?

    OdpowiedzUsuń
  10. Uniosła wysoko brew. Cyniczny. Ona cyniczna. Dobre sobie. Mogła świetnie ironizować, co właśnie pokazała, mogła używać sarkazmu w sposób bezbłędny, co również udowodniła. Ale nigdy nie była cyniczna ani zgorzkniała. Uznawała wartości i normy, ba, stawiała je na piedestale. Nigdy nie wątpiła w wyższe cele, nie uważała, że ludzie są egoistami i była w stanie wierzyć w altruizm, bo została wychowana w poczuciu obowiązku wobec rodziny.
    - Nie używaj słów, których znaczenia nie znasz - powiedziała powoli, nim zdążyła się ugryźć w język, a jej oczy zwęziły się lekko. - Bądź nie oskarżaj mnie o postawę, której nie reprezentuję.
    Wyprostowała się i zadarła głowę, patrząc mu prosto w oczy.
    - Nie mogłam poczekać. Gdybym mogła, wróciłabym później, aczkolwiek o ile się nie mylę, samo przebywanie poza dormitorium nocą jest karalne. Więc nie ma większej różnicy, czy zostałam złapana nad ranem na korytarzu, czy o zmroku. Gdybym wróciła później, mogłabym usłyszeć nieprzyjemne pytania, dlaczego nie było mnie w dormitorium, a to już mój interes.
    Uśmiechnęła się lekko, słysząc o szlabanie.
    - Oczywiście, że nie myślałam, że odpuścisz. Aczkolwiek jestem ciekawa, po cóż była ci ta wiedza potrzebna.

    OdpowiedzUsuń
  11. [Chętnie, a pomysł jakiś masz? :)]

    Zoya

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak ogólnie rzecz biorąc to nawet była zadowolona z faktu, że to on ją przyłapał. No, ale ciężko jej było przyznać się do tego przed samą sobą, a co dopiero jemu o tym powiedzieć. O nie. Nightwood już i tak miał zbyt wygórowane poczucie własnej wartości, a ona nie miała najmniejszego zamiaru podbudowywać jego i tak już wybujałego ego.
    Widząc jego spojrzenie błądzące po jej ciele Roxy obciągnęła swoją koszulkę nocną na tyle nisko na ile pozwalał na to i cieniutki materiał,długość wdzianka oraz dekolt.
    Słysząc słowa Christophera Wesleyówna zmrużyła swoje oczy marszcząc zabawnie upstrzony złotobrązowymi piegami nosek oraz wojowniczo wysuwając do przodu podbródek.
    Cofnęła się o krok do tyłu. Był zbyt blisko. Stanowczo zbyt blisko. Czuła zapach jego perfum, w głowie jej się kręciło, a do tego jej durne serce wrzuciło piąty bieg boleśnie obijając się jej o żebra. Irytował ją i to bardzo. Może nie jako osoba, bo według niej był interesujący, ale dlatego, że działał na nią w taki a nie inny sposób wzbudzając w niej TE szczególne uczucia.
    Wdech. Wydech. Wdech. Wydech. Nie irytuj się maleńka-powiedziała sobie w duchu. Nie daj się mu sprowokować. Jakoś przeżyjesz ten szlaban, ale nie daj mu po sobie poznać, ze ty do niego...- przerwała raptownie swoje myśli odganiając je w najdalsze zakamarki swojego umysłu.
    - Po pierwsze Nightwood - zaczęła spoglądają swoimi kocimi oczami na twarz chłopaka oraz ponownie się do niego przysuwając.- Uczenie się twoje grafiku dyżurów to niesamowita strata czasu. Musiałeś mnie pomylić z jedną ze swoich rozwrzeszczanych i rozchichotanych fanek. Ja się do tego poziomu nie zniżę. - Powiedziała hardo po czym zrobiła jeszcze jeden kroczek do przodu niebezpiecznie zbliżając swoje usta do jego warg. Skąd u niej ta kokieteria? Skąd wiedziała jak go podpuszczać.- Poza tym. Nie. Kręcisz. Mnie.- każde słowo wypowiedziała powoli i dobitnie żeby na pewno dobrze ją zrozumiał po czym ponownie odsunęła się od niego. - A teraz chodźmy pisać te raporty, bo jakoś nie uśmiecha mi się spędzać nocy w twoim towarzystwie. - Dodała jeszcze po czym przysiadała po raz ostatni na niskim murku przyglądając się z ironicznym uśmieszkiem na ustach stojącemu przed nią chłopakowi.

    Roxanne

    OdpowiedzUsuń
  13. Może na początku wyobrażała sobie jak przyjemnie było by pozbawić Nightwooda głowy albo innych części jego ciała. Zetrzeć z tej, nie ukrywajmy, bardzo przystojnej twarzy ten ironiczny uśmieszek.
    Ostatnimi czasy jednak, ku zdziwieniu Roxanne zaczęły się pojawiać zupełnie inne obrazy. I o dziwo, Christopher miał w nich głowę na miejscu.
    Z całą pewnością nie była jego fanką, taką co to lata za nim po szkolnych korytarzach piszcząc z uciechy kiedy tylko ten na nią spojrzy czy uśmiechnie się do niej.
    O nie. Ona miała swoje zasady i swoją godność. To, że jej się podobał nie wrzucało jej jednocześnie do jednego worka z tą masą rozchichotanych panienek.
    - Wiesz co Nightwood? Przystojny jesteś, to fakt, ale rozumem to ty nie grzeszysz.- powiedziała cicho hardo spoglądając mu w oczy. - Nie mam zamiaru strzępić sobie na ciebie języka. Nie jestem twoją fanką, nigdy nią nie byłam i nie mam zamiaru nią być. Mam inne ciekawsze rzeczy do roboty.- powiedziała cicho po czym wstała i zaczęła powoli krążyć dookoła chłopaka. - I nie próbuj na mnie tych swoich sztuczek, bo i tak nie działają, więc zamiast zgrywać idiotę i playboya ogarnij się z łaski swojej, a potem możemy iść zająć się raportami.- dodał jeszcze przenosząc spojrzenie jasnozielonych tęczówek na twarz Nightwooda.

    OdpowiedzUsuń
  14. Roxanne nie była dziewczyną, która ugania się za facetami. Co to, to nie. Ona miała swoją godność i znała swoją wartość. Poza tym była wychowana w przekonaniu, że to mężczyzna robi pierwszy krok, to on zabiega o kobietę, a nie na odwrót. Książki też robiły swoje mamiąc chłonny umysł dziewczyny opisami idealnych związków, mężczyzn gotowych do zrobienia wszystkiego by zdobyć upragnioną kobietę; mężczyzn, którzy byli dżentelmenami, nie jak Nightwood.
    Spokojnie tylko spokojnie -uspokajała się w duchu - nie daj się mu sprowokować, bo tylko o to mu chodzi.
    -Po pierwsze Christopher twoje docinki spływają po mnie jak po kaczce- zaczęła zbliżając się do niego powoli. - Po drugie powinno cię guzik obchodzić co robię w wolnym czasie.- podeszła do niego jeszcze bliżej wpatrując się uważnie w jego twarz.- A po trzecie to co mam na sobie to moja sprawa. A co do raportów, chcę je mieć jak najszybciej z głowy. Je i ciebie. - dodał po czym odwróciła się na pięcie i powoli zaczęła schodzi z wieże.

    OdpowiedzUsuń
  15. [Kumplami? Malfoy się w zażyłości nie bawi, co najwyżej może tolerować twojego Chrisa, jeśli już mamy klecić watek bez obrzucania się mięsem. A i tu pojawia się problem, bo Scorpius może zazdrościć twojemu bycia prefektem, co oczywiście odbije się na ich relacji. To trudny człowiek :c]

    OdpowiedzUsuń
  16. [Mogą za sobą nie przepadać, acz u Scorpa przejawiać się to będzie jako obojętność. Wiem, marudzę, ale sobie tak założyłam w jego kreacji XD A żeby było bardziej hardkorowo mogą mieszkać w jednym dormitorium. Zaczniesz? Błagaaam.]

    OdpowiedzUsuń
  17. [Jasne, a mogłabym prosić o zaczęcie? Bo siedzę w bibliotece i to tylko na chwilę, w domu raczej nie będę miała czasu, bo muszę się uczyć, niestety : /]

    Zoya

    OdpowiedzUsuń
  18. [Mam dziwne skojarzenia, ale nie ma sprawy XD]

    OdpowiedzUsuń
  19. [Ale szybko ;o]

    Nie rozumiał idei dormitoriów, bo wydawała mu się bardziej przestarzała, niż metody wychowawcze babci Narcyzy. Czasy się zmieniły, teraz nikt nie chciał dzielić pokoju z kimś, kogo nawet nie mógł wybrać, a w mniemaniu Malfoya to już w ogóle nikt nie był godzien. Jak jeszcze pomyślał, że w tej małej łazieneczce jest jeden prysznic na czterech facetów, to go mdliło. Kto wie, na czym stawiał stopy, czy ktoś nie robił sobie dobrze przy pomocy jego mydła, czy nie zabawiał się przed jego sesją kąpielową. Ohyda.
    A tego Jakmutam Nightwooda już w ogóle nie trawił. Był zdolny akceptować go aż do podróży pociągiem poprzedzającej piąty rok nauki, kiedy Jakmutam Nightwood pochwalił się odznaką prefekta. JEGO odznaką prefekta, która mu się należała jak nic innego. Ojciec, dziadek i cała reszta mogła się poszczycić tym istnym symbolem szkolnej władzy, a on nie, bo po co!
    Do pokoju wparował jak burza, otwieranie drzei było pewnie słychać w drugiej części zamku, co oczywiście zrobił celowo w nadziei, że pan Jakmutam prefekt śpi albo próbuje zregenerować siły po nocnej zmianie. A widząc, że ten sobie jak gdyby nigdy nic czyta, do tego jeszcze śmiał zmierzyć go takim nieprzyjaznym spojrzeniem, prychnął tylko i uwalił się na swoim łóżku, ramiona zakładając pod głowę.
    - Niezła impreza cię ominęła ostatniej nocy, żałuj. - Westchnął melancholijnie. O tak, ciekawie było. Ale i tak wyszedł wcześniej, bo ludzie zaczęli go wnerwiać, jak zwykle.

    OdpowiedzUsuń
  20. Jeśli spojrzymy na to z innej perspektywy niż Malfoya to każdy zgodzi się z tym, że on się nie nadaja na prefekta, ba!, byłby najgorszym z możliwych wyborów. No, zaprzeczyłyby jego wierne fanki, ale one nie mają wiele mądrego do powiedzenia, więc je sobie darujmy. Tak czy siak - Scorpiusa waliły obowiązki, bycie prefektem widział jako nocne spacerki i odbieranie punktów każdemu, kto mu się nawinie, a co bardziej pyskatych wysyłałby na szlabany. Gryfoni to nawet za samo jestestwo traciliby punkty, bo mają krzywe mordy i go wnerwiają.
    - W szkolnym statucie jest, że jeśli obecny prefekt nie będzie zdolny do pełnienia funkcji, to wybiera się nowego. - Rzucił, wyjmując z kieszeni przypominajkę, którą zabrał jakiemuś gówniarzowi z Hufflepuffu, i zaczął ją niedbale podrzucać. Choćby Jakmutam próbował do usranej śmierci to go nie sprowokuje, Malfoy był d niego lepszy we wszystkim, a ten jeden defekt można było łatwo naprawić.

    OdpowiedzUsuń
  21. Uniosła brwi. No chyba żartował. Stał sobie na środku korytarza jakiś Nightwood, którego nazwiska nigdy nie słyszała, prawił mądrości na temat czystości krwi, uważał, że się złości, kiedy była naprawdę całkiem spokojna i jeszcze śmiał ją obrażać. On. Ją. On, gość może i czystej krwi o nigdy nie słyszanym przez nią nazwisku i ona, dziedziczka 1/4 fortuny Yaxleyów, jednej z najstarszych magicznych rodzin w Anglii. Chyba komuś się poprzestawiały półki w kredensie. Albo nie ma wszystkich.
    - Och, oczywiście, że chciałam się z tobą spotkać. Uwielbiam spotykać nadętych Ślizgonów o piątej nad ranem, bo pobudza mnie to do życia. Niesamowite, jak wiele dobrej energii przelewacie w człowieka... - mruknęła.
    Och, ciekawski, musiał wiedzieć wszystko. Czysta krew, brudna krew, może jeszcze rodowód, jak się wabi i że nie lubi być drapana za uchem? Prychnęła cicho.
    - Nie wydaje mi się, żeby to był twój największy problem.

    OdpowiedzUsuń
  22. Roxanne rodzice wychowali na osobę zanęcając swoją wartość, dumną z tego kim jest oraz taką, która wiedziała czego chce od życia. Mówiąc krócej wychowywano ją tak, jak od pokoleń wychowywano każdego Weasleya.
    Czystość krwi, umiejętności magiczne, bycie szlamą czy cokolwiek innego( czego Ślizgoni nienawidzili) dla Roxy było tylko dodatkiem do osobowości danego człowieka, co także nie zmieniało jej opinii na temat danej osoby.
    Weasleyówna zanim jeszcze osobiście poznała Nightwooda (oczywiście na jednej ze swoich nocnych wycieczek )usłyszała o nim takie wiele plotek- które bardzo często się wykluczały- że powoli zaczynała wyrabiać o nim swoje zdanie, które nie ukrywajmy nie było zbyt przychylne. Ich kolejne spotkania utwierdzały ją tylko w przekonaniu, że Chris jest zapatrzonym w siebie cynicznym hipokrytom, który nie widzi nic więcej prócz czubka własnego nosa.
    Jak to się, więc stało, że biedna Roxanne nagle zapalała do niego uczuciem? No cóż, ona sama nie potrafiła sobie odpowiedzieć na to pytanie. Wiedziała tylko ,że mimo, iż nadal uważała go za zapatrzonego w siebie półgłówka to jednak całą swoją osobą działał na nią w ten specyficzny sposób. Nie chciała tego, ale no cóż, to było od niej silniejsze. W życiu jednak nie przyznałaby się mu do tego. To dopiero by była dla niego pożywka do kolejnych docinek pod jej adresem.
    Roxanne bardzo powoli pokonywała kolejne stopnie schodząc z wieży nie oglądając się nawet za siebie. Oczywiście czuła na sobie palący wzrok Nightwooda, ale nic nie powiedziała, bowiem wiedziała, że ten jak nic zinterpretował by wszystko nie tak jak powinien.
    Dopiero kiedy znaleźli się na pogrążonym w mroku korytarzu Roxy odwróciła się przodem do chłopaka i powiedziała
    - W takim razie wolałabym żebyśmy jak najszybciej wzięli się za te raporty, bo jak mówiłam nie mam zamiaru spędzać z tobą więcej czasu niż to jest konieczne.- uśmiechnęła się do niego ironicznie z uwagą studiując jego twarz jasnozielonymi oczami.

    Roxanne

    OdpowiedzUsuń
  23. Właśnie nie. Gdyby to Malfoy został wtedy prefektem ich kontakty pozostałyby niezmienne (czyli zapewne obojętne) albo się nawet polepszyły. Scorp umiał korzystać z władzy, więc Nightwood przy odrobinie wysiłku mógłby mieć więcej luzu, bo swoim blondyn szlabanów by nie dawał. Ślizgoni byli przecież czymś w rodzaju 'rodziny', nie? Kij z tym, że wszyscy wyśmialiby to określenie, ale nie mogliby zaprzeczyć, że chcieli by źle dla Slytherinu.
    - Uważasz, że mnie znasz? - Prychnął pogardliwie. Niemożliwe. Bardzo go bawiło i irytowało zarazem to, że uczniowie Hogwartu naprawdę sądzili, że Malfoya łatwo przejrzeć, bo on przecież jest dupkiem, więc niczego specjalnego nie można się po nim spodziewać. A tu psikus, zaskakiwał w najmniej odpowiednim momencie sprawiając, że czułeś się jak kobieta pozbawiona dostępu do kuchni, zdezorientowany i zagrożony.
    - I to nie była groźba, a informacja. Nie mam w zwyczaju atakować Ślizgonów, cenię sobie solidarność. - Patrzył chwilę na przypominajkę, po czym obdarzył litościwym spojrzeniem Chrisa. I tak będzie miał tę odznakę.

    OdpowiedzUsuń
  24. Przeniósł na niego leniwie wzrok, dając mu tym samym do zrozumienia, że serio nie ma zamiaru wdawać się w pogawędki na temat tego, czy wyłapał ironię czy nie. Nie był swoim ojcem, aby wiecznie komuś cisnąć, bo był na to zbyt wielkim nierobem. Wolał traktować ludzi jak powietrze, jednakże pogardliwe uśmieszki były w jego repertuarze na porządku dziennym. Te rozmyślania nie mają sensu, czas je więc zakończyć.
    - Zająłbyś się książką, zamiast tą uwłaczającą mi rozmową. - Sięgnął do swojej szafki nocnej, aby wyciągnąć z niej paczkę papierosów, z której wziął jednego. O wiele łatwiej było mu zgrywać wszechwiedzącego mając fajka w ustach, toteż gdy koniec szluga żarzył się już na czerwono, odezwał się znowu.
    - A sentymentalność to całkiem fajna sprawa, nie można wiecznie udawać, że nic cię nie obchodzi, bo gównianie na tym wyjdziesz. Spójrz na mnie, gdybym miał gdzieś to, że jesteśmy w jednym domu, dawno miałbym tę twoją odznakę. - Zaciągnął się powoli, przymykając przy tym lekko powieki.

    OdpowiedzUsuń
  25. [Ja witam i odpowiadam, że na wątek to bardzo chętna bym była - tylko że w chwili obecnej nie mam pojęcia; co, jak i gdzie. :<]

    Peter Izaak

    OdpowiedzUsuń
  26. [Jasne, zacznę, a są jakieś specjalne, hm... życzenia? :)]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Moje ogarnięcie jest wyśmienite. Tzn. Chętnie zawątkuję i zacznę nawet, ale czy masz jakiś pomysł co do powiązania/spotkania czy mam lecieć na improwizacji?]

      Usuń
  27. [ uhuh, przyjemniaczek na zdjęciach :3 Chris chce wątek? ^^ ]
    Margo

    OdpowiedzUsuń
  28. [A dziękuję :) Twoja również jest niczego sobie, za estetykę masz u mnie plusa ;)]

    OdpowiedzUsuń
  29. [Dziękuję i wzajemnie Powątkujemy?]

    OdpowiedzUsuń
  30. [ dużo pomysłów, ale większość nieużyteczna ^^
    1. na Margośkę napada ta szara bestia, którą nazywa kotem i powoduje uszczerbek na zdrowiu. (w jakiejkolwiek formie, zgadzam się na wszystko, łącznie z rozerwaniem ubrań ^^)
    2. mogą znać się i spotkać na jakiejś imprezie, a z tego się coś już rozwinie. (pomyślałam o "prawda czy wyzwanie", ale niekoniecznie musi być tak)
    i w sumie reszta pomysłów jest beznadziejna, więc pisać ich nie będę. coś się podoba? ]
    Margo

    OdpowiedzUsuń
  31. [ Ja na wątki zawsze jestem chętna, a jakieś pomysły są? ;> ]

    Nunally Säukkonen

    OdpowiedzUsuń
  32. [ To zaraz wspólnie do czegoś dojdziemy, co dwie głowy to nie jedna czy jakoś tak. Nie dość, że oboje są z dwóch, dość nieznoszących siebie domów (tak jakby robiło to różnice dziewczynie...), to dodatkowo ona jest półczarownicą. I oboje są dość kapryśni, myślą że jak tupną nóżką to wszystko dostaną ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  33. [ i domyślam się, że mam zacząć? czy może jednak mnie wyręczysz? ^^ ]
    Margo

    OdpowiedzUsuń
  34. [ A mogę liczyć na rozpoczęcie czy nie bardzo? ;> ]

    Nunnally Säukkonen

    OdpowiedzUsuń
  35. Nie ma co kręcić, większość uczniów w przedziale wiekowym 15-18, doskonale zdawało sobie sprawę, że Hogwart wcale nie jest taj ułożoną i rygorystyczną placówką jakby się mogło wydawać. Właściwie, to jakby celowo powstały wszystkie te zawiłe korytarze, którymi można dojść do ukrytych i całkiem dźwiękoszczelnych pomieszczeń. Ale przecież nikt nie będzie narzekał, zawsze to kolejny sposób wspólnego spędzania czasu. Byle pijani nie błąkali się po szkole i docierali na poranne zajęcia, tak?
    No właśnie, więc Margośka nie zamierzała sobie kolejnej imprezy darować. Komercyjna, przeznaczona dla wąskiego grona znajomych, zorganizowana przez jednego ze Ślizgonów, a wiadomo, że Margo ze Ślizgonami głównie się trzyma, więc obowiązkowym gościem była, jako jedna z niewielu dziewczyn. Toć to prawie jak kumpel, wlewa w siebie więcej alkoholu niż przeciętny chłopak, wyraża się gorzej niż przeciętny chłopak, tylko te wielkie cycki, długie włosy i przeogromne, mocno czekoladowe tęczówki pozwalają poznać, że to wcale nie chłopak. Ale nie o tym chciałam się rozwodzić.
    Nasiadówa już dawno była rozkręcona, kilka osób przelewało się z kąta w kąt, najwidoczniej posiadając zbyt wiele procentów we krwi, ale Margie to jeszcze nie groziło. Czuła się całkiem dobrze, a ta kanapa była tak niesamowicie wygodna..
    -Patrz gdzie się zataczasz, chamie! -wrzasnęła, kiedy ktoś ostentacyjnie padł przed nią na kolana, a twarz schował między jej piersiami. Oczywiście alkohol znajdujący się w szklance, którą trzymała w dłoni wylał się na nią, plamiąc ulubioną koszulkę, ale to jakoś przeżyje. Oczywiście nie krzyczała do bruneta, który przed nią klękał. Widziała, że to nie jego wina, tylko tego piątoklasisty, który leży teraz tuż obok.
    -Wiesz.. Jak miałeś ochotę podotykać czy się przytulić, to wystarczyło powiedzieć. -rzuciła z rozbawieniem do Chrisa, zastanawiając się w jakim on jest stanie i jak zareaguje na całą tą sytuację, która dla niej była niesamowicie zabawna.

    Margo

    OdpowiedzUsuń
  36. Kto powiedział, że koty mają ludzi gdzieś? No może i miał rację, ale to tak samo jak stwierdzenie, że wszyscy faceci to świnie.
    No właściwie to racja. Ale czy ktoś się tym przejmuje?
    Veronique jednak myślała inaczej. Co do kotów, oczywiście. Trzeba mieć podejście, tak jak do psa. Trzeba mieć w sobie coś, co kot doceni i pozwoli się zrozumieć. I może Veronique nie była wielką znawczynią ani miłośniczką kotów, to jednak lubiła ich towarzystwo, dogadując się z nimi lepiej niż z niektórymi osobami.
    Tak było i tym razem, kiedy miała służbę na czwartym piętrze, wieczorna służba prefekta. Przybłąkał się do niej kot o wyjątkowo rzadkich pomarańczowych oczach. Właściwie pierwszy raz widziała takiego kota z takimi oczami.
    - Co jest, mały? - mruknęła, kucając przy nim. Kot zatrzymał się i spojrzał w gorę, na dziewczynę. - Błądzisz czy spacerujesz?

    [Wybacz, że tak krótko, ale początki bywają trudne, a i dzisiejszy dzień dał mi nieźle w kość...]

    OdpowiedzUsuń
  37. [Jakoś mi się wątek Scorpiusem urwał, to może sklecimy nowy z Alojzym? Nie będą musieli się tak gryźć :D]
    Aloise

    OdpowiedzUsuń
  38. [Haha Scorp nie miałby szans w tym pojedynku, no ale mniejsza o to. Kurde ubzdurało mi się, że Chris jest kapitanem i miałam do tego pomysł, a teraz patrzę, że to prefekt >.> Więc jedyne, co mi przychodzi do głowy to to, że Nightwood może oczywiście szydzić z tego, że Sacker jest szlamą, ale widząc, że ten to ma głęboko i szeroko (jak wszystko zresztą) to może nawet się w jakiś sposób zaczną lubić. No nie wieeem, a ty masz jakiś pomysł?]

    OdpowiedzUsuń
  39. [Chris może go 'nie lubić', a Alojzy będzie go zwyczajowo wnerwiał, jak każdego, bo ja go sobie wymyśliłam jako trolla poziom hard XD Ale pomysł dobry. Zaczniesz?>.> Litości, umieram.]

    OdpowiedzUsuń
  40. [Zwłaszcza, że Alojzy jest rok starszy XD Ale dobra, coś wymyślę, czemu siedział na lekcji z VIkl. I może być xD]

    Nauczyciel eliksirów dał mu do zrozumienia, że zachowuje się jakby jakimś cudem przeskoczył jedną klasę. Pewnie gdyby ktoś inny usłyszał 'Zachowujesz się jak gówniarz, więc następną lekcję z nimi spędzisz. Zapraszam na moje zajęcia z szóstą klasą.', to nie dość, iż powiadomiłby swoich młodszych kolegów o tym, jak wyraża się o nich profesor, to jeszcze oburzył się, iż jego traktują jak niespełna rozumu. A Sacker? Oaza spokoju, w jaką zmieniał się, gdy inni przypominali tykającą bombę była wręcz nienormalna. Wtedy wzruszył ramionami, rzucił 'Spoko, panie psorze.' i sobie poszedł. No przecież nie będzie obrażał się o to, że ktoś pozwala mu wykazać się swoją rozległą wiedzą w zakresie eliksirów przed bandą tępych szesnastolatków!
    I na tę 'karną' lekcję przyszedł bez mrugnięcia okiem, ładnie się rozpakował i przybił piątkę z jednym Krukonem, którego widać bardzo cała sytuacja bawiła (albo myślał, że dzięki temu będzie FAJNY), a potem kazali mu usiąść obok Nightwooda, tego prefekta. Nie zaprzątał sobie nim głowy, wolał rozmawiać z jego koleżnkami, które znalazły sobie miejsce po drugiej stronie Rulona, ale wkrótce najpierw one się obraziły, bo na pytanie 'Pójdziesz z nami na kremowe piwo?' odparł 'Nie, jesteście brzydkie!', a potem jakiś korzonek wyślizgnął mu się spod ostrza noża i pacnął prefekta w łapę, zaburzając zapewne cały jego napięty harmonogram.
    Na te jego syki najpierw sprawdził, czy mu kociołek przypadkiem nie przecieka, a potem rzucił na Ślizgona spojrzenie typu 'Cool story, bro. Changed my life'. To, że jest szlamą słyszał z ust wężyków już tyle razy, że to powoli zaczynało się robić nudne.
    - Zawsze mogę cię bardziej upokorzyć, patrz! - Stanął tak blisko niego, że ich ramiona niemal się zetknęły, a potem wrócił na swoje miejsce.
    - Wyluzuj. Podasz mi to to, co mi wyleciało? - Spytał, machając wahadłowo nożem, trzymając go palcami za rączkę.

    OdpowiedzUsuń
  41. Zszargać opinię Nightwoodowi? Ależ mu się nawet o tym nie śniło! W jego mniemaniu uczniowie ze Slytherinu przywiązywali zbyt dużą wagę do czegoś, czego nawet nie mieli, tej swojej reputacji właśnie, bo większość z tego była albo strachem, albo pogardą. Nie można było stworzyć opinii tylko na rzucaniu wyzwiskami naokoło, prawda? Poza tym Aloise miał lepsze rzeczy do roboty niż użeranie się z przewrażliwionymi szóstoklasistami.
    Ach, ta młodzież.
    - Zadzieram? - Spytał szczerze zdumiony, jednym machnięciem różdżki przywołując do siebie korzonek, który wylądował przed nim na blacie stolika. - Daję ci po prostu do zrozumienia, że agresja nie rozwiąże twoich problemów. - Powiedział spokojnie, z uśmiechem małego chłopca czającym się na ustach. Oczywiście, że go prowokował, ale jak tu darować sobie coś takiego, kiedy Ślizg sam się o to prosi swoim zachowaniem? Większą przyjemność sprawiało wnerwianie ludzi już zirytowanych, szczególnie w klasie, gdy doskonale zdawałeś sobie sprawę, że nie może ci przywalić tu przy wszystkich, a co zapewne Chris by zrobił, gdyby nauczyciela nie było.
    Nauczony siekania w domu rodzinnym szybko poradził sobie z korzonkiem, wrzucił go do parującego eliksiru i zamieszał. Wywar Żywej Śmierci przybrał może nieco zbyt ciemny, acz opisywany w podręczniku różowy kolor. To zabawne, jak coś tak morderczego może tak ładnie wyglądać! Tak było z większością zabójczych rzeczy i ludzi, niby miłe i urocze, a jak przychodziło co do czego to padałeś martwy na twarz.

    OdpowiedzUsuń
  42. Z kolei Aloise był lubiany, choć nigdy mu o to nie chodziło, a wytrzymać z nim potrafili tylko ci, którzy umieli przymknąć oko na jego denerwujące zachowanie. Głównie byli to faceci, bo dziewczyny jakoś nie mogły zrozumieć, że facet musi czasami zerknąć poniżej ich obojczyków albo rzucić dwuznacznym tekstem, zaraz się obrażały albo biły po twarzy. Czasami odnosił wrażenie, że na lewym policzku ma delikatnie odznaczone kontury dłoni, jednakże to były tylko takie wymysły, coby sobie schlebiać i móc jeszcze dłużej wpatrywać się w lustro. Nie można go też zaliczyć do osób wrednych czy niemiłych, gdyż on odpuszczał gdy drugiej osobie zwyczajnie robiło się przykro czy ryzyko mordu gołymi rękoma wzrastało bardzo szybko. Znał umiar, jak przesadzał to przepraszał i odchodził, aby znaleźć nową ofiarę.
    Natomiast jego rodzina była taką całkowicie zwyczajną - pracujący do późna za biurkiem ojciec, matka wychowująca dzieci, pies i domek na przedmieściu. Mugolskie życie Sackera mu się podobało i nie rozpaczałby, gdyby nagle utracił moc, choć na pewno z początku byłby tym nieco urażony. Według niego mugole byli lepsi od czarodziejów w tym, że potrafili radzić sobie bez użycia czarów. Poważnie, raz odwiedził w wakacje kolegę z klasy i jego matka nie mogła sobie wyobrazić mycia podłogi MOPEM, co matka Aloise'a czyniła bez problemów.
    - Zachowujesz się tak, jakbyś był kimś lepszym ode mnie. - Stwierdził rozbawiony, ale nie w ten ironiczny, tylko zwyczajny sposób. 'Nie wchodź mi w paradę', 'zajmij się swoimi sprawami', za kogo on się uważał? Był tylko uczniem, a nie kandydatem na jakiś niesamowicie ważny urząd, a gdyby nie odznaka prefekta to Sacker nawet nie wiedziałby, jak się chłopię nazywa. Niektórzy serio cenili się zbyt wysoko.

    OdpowiedzUsuń
  43. - Malepeste - mruknęła pod nosem.
    Kiedy usłyszała wręcz wypruty z emocji i lodowaty głos, syknęła pod nosem zanim wyprostowała się i odwróciła w stronę chłopaka. Nawet nie próbowała ukryć poirytowania.
    - A czy ty - zaczęła, zaciskając pięść na różdżce, którą miała schowaną w tylnej kieszeni spodni - masz uprawnienia by się do mnie zwracać? A TYM BARDZIEJ takim tonem? - dodała, podnosząc głos. I nie czekając na odpowiedź, warknęła: - Moje pytanie jest tak samo absurdalne jak twoje i niech pozostanie bez odpowiedzi. Głupie pytania potrzebują tylko głupich odpowiedzi, a mnie to raczej nie śmieszy.
    Dopiero po chwili zorientowała się, że mówi do Ślizgona, a co lepsze - do prefekta. Miała nieprzyjemność poznać go w pociągu, kiedy zostali zwołani wszyscy prefekci. Jak wtedy wyraziła swoje niezadowolenie, że musi patrolować pociąg z jednym z ślizgońskich prefektów, tak teraz jedynie jęknęła w duchu i to nie dlatego, że spotkała właśnie Chrisa tylko kolejnego w tym zasranym dniu Ślizgona. Miała dość użerania się i kłócenia na każdym kroku, a czuła, że więcej już nie zniesie. Nie będzie przepraszać, że pogłaskała kota, ale nie ma zamiaru wdawać się w dyskusję, która po prostu nie będzie miała jakiegokolwiek sensu! Wiedziała jednak, że zaraz usłyszy godną Ślizgona ripostę na którą albo znajdzie odpowiedź, albo puści wolno, dając Chrisowi do zrozumienia, że wygrał. A ona była za dumna, by odpuścić. Mimo wszystko chciała panować nad językiem.

    [Och, mam nadzieję, że wyjdzie nam z tego ciekawy wątek. Ale uprzedzam - w kłóceniu się nie jestem dobra. Ale się staram! ;)]

    OdpowiedzUsuń
  44. [ Uroczy, nowobogacki chłopiec z gitarą! W dodatku rozpieszczony. Kobiety to uwielbiają, niestety Gustav - nie.
    Nie nie, to nie jest absolutnie tak, że narzucam to z góry, gdyż odczuwam niechęć, po prostu on mało kogo lubi. W dodatku Chris porywczy, to pewnie wdał się w jakąś bezsensowną pyskówkę, a wtedy niewiele trzeba, by z Leachem rozpętać bójkę. Co ty na to, by mieli za sobą bolesne wspólne przeżycia? :) ]

    OdpowiedzUsuń
  45. [ No, a ten tu Glutek to przecież aż go pięści świeżbią, by komuś przywalić, więc jakąś relacje już mamy. Uboga w sympatię ale lepszy rydz niż nic. A co sie dalej z nimi działo? ]

    OdpowiedzUsuń
  46. [Chcesz jeszcze z Ramcią wątek?XD]
    Ramone

    OdpowiedzUsuń
  47. [ W jakim sensie tą samą osobą? Nie do końca łapię o co chodzi :p ]

    OdpowiedzUsuń
  48. Shane Grindelwald1 grudnia 2012 16:04

    [Staram się ;p Twoja również nie jest niczego sobie :) ]

    OdpowiedzUsuń
  49. [To myślimy, myślimy :D]
    Ramone

    OdpowiedzUsuń
  50. [Przepraszam, ale miałam problemy z komputerem, zresztą nadal mam, ale już nie tak poważne.]

    Patrolowanie korytarzy było tylko stratą czasu, bowiem Zojka uważała, że drobne przewinienia takie jak machanie różdżką czy bijatyki nie były rzeczami ważnymi, za które powinno się karać. Grono pedagogiczne miała jednak inne podejście do tego, przez co zamiast się uczyć lub spędzać czas w inny przyjemny sposób, dziewczyna męczyła się i ganiała tych wszystkich pierwszorocznych, którzy nie nauczyli się jeszcze, że na widok rudawopomarańczowej czupryny powinni zwiewać gdzie pieprz rośnie, bo inaczej zostaną ukarani w sposób naprawdę okrutny. A co, przynajmniej w taki sposób mogła się wyżyć za zabieranie jej czasu.
    Błogosławieństwem jednak było, że dzisiaj miała dyżur ze Ślizgonem. Christopher różnił się wprawdzie od niej, ale lepsze jego towarzystwo niż jakiegoś zamulającego Puchona czy coś. Co nie znaczyło jednak, że była w dobrym humorze. O nie, po prostu postanowiła się zachowywać, żeby nie zrażać do siebie chłopaka, bowiem jako prefekci stanowili w miarę zgodną parę.
    - Są na to za głupi - skomentowała krótko, wyrywając jakiemuś małemu Gryfonowi zębate frysbi i odejmując mu pięć punktów.

    Zoya Iwaniwa

    OdpowiedzUsuń
  51. [Zakładam, że tak, skoro pod starą kartą znalazłam wątek rozpoczęty przez Ciebie ;)]

    OdpowiedzUsuń
  52. [To może zaszalejmy i niech nasze postacie wreszcie się lubią! XD]
    Ramone

    OdpowiedzUsuń
  53. Jesteś Mikołajem dla Cathriny Verony. Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  54. [Mogę, ale określ tę pikanterię, bo Ramcia jest ostro jebnięta i jeśli miałeś na myśli jakiś flircik, to ona nie zajarzy albo poszczuje go Tobiaszem XD No ale zawsze można spróbować, najwyżej patola wyjdzie.]

    OdpowiedzUsuń
  55. [Nie lubię tego robić, ale nie było mnie jakoś 2-3 tygodnie i miałam taki bałagan, że masakra.]

    Dzieci były Zojce obojętne. No, chyba że nazywały się Cyryl i Ernest, miały rudą czuprynkę i uchodziły za jej młodszych braci. Tych osobników kochała, oczywiście nie okazując tego non stop, bo też potrafiła się na nich wydrzeć, ale traktowała ich o niebo lepiej niż zwykłych młodocianych. Wychodziła z założenia, że dopóki nie poruszy gówna, to nie będzie śmierdziało. Tak też postępowała podczas patrolu i gdy już naprawdę przegięli, lub miała zły humor, rozdawała szlabany czy odejmowała punkty.
    Owszem, może była za mało konsekwentna, ale Chris ją w tym wyręczał, karząc wszystkich jak leciało, co było jej na rękę. Przynajmniej nie musiała sobie strzępić języka na zbędne upominanie i pogrążała się w myślach, od czasu do czasu coś wtrącając do nawijającego wciąż chłopaka.
    Jego propozycja się jej spodobała, nawet bardzo. Należy tu jednak wspomnieć, że Zoya wśród nauczycieli uważana była na wzorową uczennicę, która daje młodszym dzieciom dobry przykład i zawsze wywiązuje się ze swoich obowiązków. Dlatego zawahała się na chwilkę, jednak po przemyśleniu sytuacji wiedziała, że się zgodzi. Nigdy nie zmarnowałaby szansy na dobrą zabawę, co chyba Nightwood wiedział.
    - Czemu nie, właściwie to może być nawet ciekawie - odpowiedziała obojętnie, wzruszając przy tym ramionami.

    Zoya Iwanowa

    OdpowiedzUsuń
  56. Szósty grudnia był dniem chaosu, ale nie z rodzaju tych, który Ramone znosiła. Była różnica między wybuchającymi w jednym czasie wulkanami, pękającą skorupą ziemską i tsunami zalewającym ląd, a ludźmi latającymi w popłochu w każdą stronę, aby tylko dać prezent osobie, którą sobie upatrzono. Można sobie wyobrazić, jak stoi taka niemota na środku korytarza, a wokół niej jakby w zwolnionym tempie przewijają się tłumy, krzycząc 'Hej, mam dla ciebie coś!', 'Jestem twoją panią Mikołajową, panie Mikołaju ', niemal rzucając w siebie pakunkami. Istny horror.
    Dlatego na ten dzień postanowiła zaszyć się w lochach i przeczekać. Nie miała nikogo, komu chciałaby dać chociaż kawałek papieru pakowego w choinki, ale nie ma co się dziwić. Przez pierwsze lata w Hogwarcie zraziła się do ludzi tak bardzo, że trudno jej było nawet przebywać w czyimś towarzystwie bez obaw, że zaraz jej nie wyśmieje. Spędziła więc Mikołajki w pokoju wspólnym Slytherinu, oglądając bombki wiszące na choince i zdrapując z nich brokat, bo były zbyt kiczowate jak na jej gust, a że nikogo nie było, to miała święty spokój.
    - W sumie to mogłabym tobie coś kupić, Tobi. Nie chciałbyś małej czapeczki albo ośmiu maleńkich skarpeteczek? Wczułbyś się w święta. - Szeptała do pająka, który spoczywał teraz na jej ramieniu i leniwie poruszał odnóżami, zupełnie niczym się nie przejmując.
    Sama Ramcia też nic nie dostała, nawet od rodziców, ale zbytnio się tym nie przejęła. Nie należeli do najbardziej wylewnych ludzi, nawet listu z życzeniami nie wysłali, do Fausta pewnie też.
    Westchnęła ciężko i wyjrzała zza choinki, słysząc trzask drzwi.
    - Cześć, Chris. - Pomachała niemrawo i znów schowała się za drzewkiem, aby skończyć usuwanie świecących drobinek z każdej bombki, do której sięgała.

    [Marnie, bardzo marnie.]

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga