czwartek, 29 listopada 2012

It's future rust and then it's future dust.











Cathrina Verona

Patronus&Bogin: 
Fretka | Rozwścieczony Byk




     1,2,3
      
    Jakkolwiek imię tej ślizgonki może kojarzyć ci się ze wschodnią Europą - nie jest stamtąd. Urodziła się tydzień po domyślnym terminie w jednym ze szpitali w Bristolu i choć imię dostała całkiem nieangielskie, to od wczesnego dzieciństwa mieszka w Londynie i to w żenująco wręcz kulturalnej dzielnicy. Ludzie mówią tu sobie dzień dobry nawet gdy się nie znają, wyręczają się w koszeniu trawnika przed domem i przy okazji myją sobie nawzajem samochody za prośbą - każda rodzina oprócz Verony. W ogóle co to za paskudne nazwisko, ani trochę nie pasujące do rodziny spokrewnionej z rodem Rosierów w stopniu trzecim czwartej linii? Verona? Szekspir w grobie się przewraca ilekroć słyszy jak ktoś krzyczy to nazwisko przez hogwartowy korytarz. Na szczęście, William ma względny spokój, bowiem nikt do Cathriny nie lgnie z własnej woli.
"Matka czarownica, ojciec mugol. Nieźle nim wstrząsnęło jak się dowiedział"
& ma młodszego brata Trevora, który został wydziedziczony, kiedy dorobił się dziecka w wieku szesnastu lat

   Wygląda na drobną i rzeczywiście, nie może się poszczycić wielkimi bicepsami, które zresztą nie pasują dziewczynie sięgającej ledwo metra pięćdziesięciu pięciu. Ma od zawsze względnie proste, jasne włosy, które latem robią się denerwująco mysie. Sięgają jej do łopatek, ale prawie nigdy ich nie rozpuszcza, oprócz wyjątkowych wypadków, tylko do spania. Skoro blondi, to i oczy (szaro-)niebieskie i nie są jakoś wybitnie ładne, choć nieustępliwie podkreśla je eyelinerem i tymi pierdółkami, które trzyma w niedużej kosmetyczce w dormitorium. Nie lubi się malować, bo przecież lepiej zakuwać do historii magii i cieszyć z oceny Powyżej Oczekiwań. Tylko czyje oczekiwania to są, skoro Cat wymaga od siebie tak dużo jak chyba żaden krukon? Ambicja ją zżera od środka, kiedy widzi, że ktoś przegonił ją w wynikach testów. Siódma klasa. Denerwuje się sprawdzianami, owszem, ale nie pokazuje tego po sobie jak rozhisteryzowane laleczki z gniazda za które robi im krucza wieża.  Jest zbyt przewidywalna, a do trzeciej klasy sprawiała wrażenie przed każdym wyjściem  piszącej sobie scenariusz, albo jakby ktoś pisał o niej książkę, którą odnalazła i wykuła na pamięć.  Każda jej odpowiedź zdaje się być przemyślana, choć dziewczyna nie jest typem osoby, która zastanawia się nad życiem podczas rozmowy z kimś, zupełnie ignorując. Czasem tylko, kiedy się nudzi, to powie ci "do widzenia". Poza tym mówi krótko, zwięźle i nie ma zwyczaju owijać w bawełnę. Jeśli spytasz ją, czy szata cię nie pogrubia - powie, że opina cię w talii i wyglądasz jak tłusty wieprz, a do tego wystarczy ci jeszcze chwila w tym outficie i rozerwie się na tobie w strzępy. Taka jest miła i zupełnie niebezpośrednia. Umie łatwo się zezłościć i to o najmniejszy pyłek kurzu na jej ramieniu i o zły dobór słów podczas dyskusji z nią. Umie też wyciągać satysfakcję z czyjejś porażki i we wszystkim doszukuje się drugiego dnia, co często okazuje się być zgubne.  Nie zawsze pewna swego, ale - niech mnie szlag jeśli nie - walcząca o każdą rzecz ze światem. To ten typ ukrytej anarchistki, która nie ma wpływu na to co się dzieje wokół niej, więc po prostu daje się porwać. Przecież takie są najgorsze. Jej zdanie to jednak jej zdanie; nie każdy musi je poznać, bo ona woli rozmawiać ze swoją różdżką niż z ludźmi, którzy nie dość, że przerywają jej często zbyt zajęci sobą, to jeszcze nie są tacy wszechwładni. 12 cali, jad akromantuli, krzew różany.


[karta wyszła potwornie, ale wątki chętnie zaczynam
choć nie zawsze
upomnij się, jeśli nie otrzymasz odpowiedzi
cześć i czołem ] 

5 komentarzy:

Archiwum bloga